Z przymrużeniem oka

by poniedziałek, 10 maja, 2010



To jest to, co uwielbiam najbardziej w ślubnych sesjach – humor i odrobina nonszalancji! Nie tylko w aranżacji sesji zdjęciowej, ale w całej oprawie, tego rustykalno – kowbojskiego wesela. Zwracam Waszą uwagę na niezobowiązujące sukienki druhen i kowbojki oraz stanowiących ciekawy kontrast drużbów w garniturach i czarnych, mafijnych okularach. Od razu mam skojarzenie z Blues Brothers. Oczywiście najbardziej rozwaliły mnie zdjęcia z wąsami 😉 To chyba mój atawizm 😉

zdjęcia: BRAND JOHNSON