I pozostajemy w dzisiejszym rustykalnym, ogrodowym klimacie. Przyjęcie weselne, które w swojej stylistyce i charakterze jest odzwierciedleniem idei ogrodowych, nonszalanckich imprez. Urocze otoczenie, przestrzeń, zieleń, stoły pod gołym niebem. Myślę, że w Polsce etap przyjęć ogrodowych jest jeszcze przed nami. Musimy przejść przez fazę sal i lokali. Chociaż zdarzyło mi się już być na kilku imprezach zorganizowanych w plenerze. Jest to z pewnością bardziej skomplikowane logistycznie, bo trzeba zaplanować catering, parkiet, zasilanie, czy choćby toalety dla gości. Ale, jak wiadomo dla chcącego nic trudnego! Niezobowiązujący charakter imprezy pod gołym niebem, daje ogromne pole do popisu, jeśli chodzi o kwestię aranżacji przestrzeni. Można przy użyciu dostępnych i tanich dekoracji wyczarować cuda. Jeśli miałaś lub planujesz taki ślub i chciałabyś się podzielić doświadczeniami, napisz koniecznie do mnie!
Pin-up
Ten ślub to niepodważalny dowód na istnienie reinkarnacji. Wy też pewnie tak macie, że czasami jakaś epoka, muzyka, miejsce czy kraj robią na Was wrażenie, jakbyście już to widziały, słyszały lub były. Prezentowana Panna Młoda z całą pewnością, żyła wcześniej w latach 50. XX wieku, bo jej fascynacja epoką, ale i uroda od razu budzą skojarzenia z amerykańskimi pin-up girls. Cudowna jest stylizacja tego ślubu. Konsekwentnie utrzymana w epoce, kolorystyce, modzie, stylizacja i dodatkach. Obłędna kolorystyka – soczysta żółć, kość słoniowa i błękit. Fantastyczne dodatki – pocztówki z seksownymi dziewczynami, jako oznaczenia stołów, księga gości, winylowe płyty. No i ta plaża! Jestem oczarowana!