A ten ślub, to prezent dla mojej przyjaciółki Ani. Ania przygotowuje się do swojego ślubu, który odbędzie się za rok w 2012 roku. I będzie z pewnością w stylu art deco. Dlatego myślę, że ten ślub zainspiruje ją do stworzenia swojej wymarzonej stylizacji. Jeśli marzycie o takiej stylizacji, przyjrzyjcie się uważnie temu ślubowi. Jest perfekcyjny i dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, które są tak ważne w art deco. Widać to na przykładzie papeterii – starannie dobrana grafika, kolory starego złota i brązów i najważniejszy element – typografia! Dobór odpowiednich czcionek, które zostały zaprojektowane w latach 20. XX wieku jest kluczem do sukcesu! Miejsce przyjęcia oraz sesji Pary Młodej, także nawiązuje do stylu art deco. Amerykanie uwielbiają ten styl i można znaleźć w USA prawdziwe perełki architektoniczne w tym stylu. Kolory – intensywne, morskie zielenie w połączeniu z brudnym, antycznym kremem i starym złotem jest po prostu zniewalające! A jak Wam podoba się ten ślub?
1/8 Pani i Pan Vin!
Porzuciłam tylko na chwilkę moje ukochane, vintage stylizacje 😉 Ale dziś mam znowu uroczy, bezpretensjonalny ślub na dużym luzie i z ogromną dawką poczucia humoru. To jest coś, czego mi brakuje na polskich ślubach – odrobiny pieprzu i przymrużenia oka. Zobaczcie ten ślub! Nie sposób nie uśmiechnąć się patrząc na radosnego Pana Młodego, stylową Pannę Młodą i absolutnie rewelacyjne dodatki w aranżacjach! No bo kto, wpadłyby na pomysł, aby na stołach ustawić figurki dinozaurów?! Urzekające, urocze i ujmujące! Bez przesadnej dbałości o perfekcję (a to coś zupełnie innego, niż dbałość o detale)! Cudna stylizacja obojga Nowożeńców jest tylko potwierdzeniem indywidualnego charakteru tego bardzo miłego dla oka ślubu.