Przeszukiwanie tagu SnapŚlub!

SnapŚlub! Raj dla podniebienia i przez żołądek do serca, czyli MENU!

by poniedziałek, czerwiec 20, 2011

Minęło pół roku od naszych ostatnich działań, a do ślubu zostało już tylko 11 miesięcy.  Nieprzewidziana przeprowadzka w marcu, malowanie ścian i skręcanie mebli, praca nad kolekcją ubrań i do tego początek sezonu ślubnego zjadły nasz czas i ochotę na organizację ślubu. Nie wypalił nasz plan z realizacją sesji narzeczeńskiej i wysłaniem kartek save the date równo na rok przed ślubem. Nic jednak straconego, planujemy nadrobienie tego tematu w czerwcu. Przerażeni , że czas przecieka nam przez palce zabraliśmy się do roboty.

Najważniejszy zaraz po rezerwacji Centrum Cybernetyki (CC) był wybór menu i umowa z restauracją. Marcin, jako szef naszej kuchni i ja, jako samozwańczy krytyk postawiliśmy poprzeczkę wysoko. Okazała się ona jednak nie do przeskoczenia dla restrauracji Vilanova. Zdecydowaliśmy, że brak doświadczenia i wygórowana cena przeważają nad talentem kulinarnym i pasją. W desperacji szukaliśmy zastępcy, na pomoc przyszedł Marcin Majewski z CC i podał kilka nazw, które współpracują z nimi. Zebraliśmy również opinie od znajomych wodzirejów. Menu było gotowe, ustalone już z poprzednią restauracją, wystarczyło więc wycenić je. Zostawiliśmy jednak otwartą furtkę, zaznaczając w mailach, że liczymy na wsparcie doświadczeniem i własną inwencję. Tym wykazała się jedynie jedna marka, Prowansja. Telefon zaraz po wysłaniu maila, prośba spotkania i już gorąca dyskusja, czy kaczka lepsza od kury. Spodobało mi się to podejście, ale że jestem wege i rozmowy o upieczonych ptakach mnie nie kręcą umówiłam nas na spotkanie w (jak się okazało na miejscu) 8 oczu. Ku naszemu zadowoleniu mieliśmy okazję poznać Krzysztofa Kostro, właściciela, który z wielkim zaangażowaniem dzielił się swoimi spostrzeżeniami i pomógł stworzyć jeszcze lepszą kompozycję oraz Kalinę Tarasiuk, managerkę, która później opiekowała się nami i będzie opiekować aż do końca przyjęcia. Kilka dni po spotkaniu otrzymaliśmy klarowne menu oraz wycenę – wszystko spełniające nasze oczekiwania. Nie pozostało nic, tylko podpisać umowę, w której wystarczyło tylko poprawić kilka szczegółów – co jest oczywiście ogromnym plusem, ponieważ większość restauracji ma umowy kompletnie niepraktyczne, niespójne, niejednoznaczne lub nie ma ich w ogóle.

Muszę dodać, że natykamy się na znajomych, czy klientów, którzy znali Prowansję już wcześniej i stawiają ją w czołówce. Ostatnio, całkiem spontanicznie, wybraliśmy się tam razem z parą, której ślub będziemy fotografować, na naszą pierwszą kolację. Mieliśmy szanse spróbować dań podobnych tym, które pojawią się na naszym przyjęciu i nie ma co ukrywać – byliśmy mile zaskoczeni smakami, zadowoleni z obsługi, formy podania dań – cud malina! Dzięki temu jesteśmy spokojniejsi i wiemy, że nie spiesząc się podjęliśmy dobrą, przemyślaną decyzję.

Do rzeczy!

Pomysł

Jesteśmy za elegancją i umiarem. Nigdy nie przepadaliśmy za stołami przesadnie suto zastawionymi, a najbardziej nienawidzimy napojów w butelkach, które potem stanowią reklamę na każdym zdjęciu. Na stołach zatem będą kwiaty, dekoracje, koszyk z chlebem, dzbanki z sokami i… zastawa.

Uważamy również, że podawanie ciepłych dań do stołów co kilka godzin ogranicza gości i jest zbyteczne. Chcemy podzielić przyjęcie na 2 części – obiad i imprezę. Jako pierwsze, oficjalne i jedyne podane zostanie do stołów 4-częściowe danie, poczynając od przystawki i kończąc deserem,  naszą ukochaną szarlotką z sosem malinowym. Deser w tym przypadku jest częścią sporną, ponieważ Pan Krzysztof uprzedził nas, że powinien on być podsumowaniem całości – w tym przypadku powinien być podawany tylko tort pod koniec przyjęcia. My jednak wiemy z doświadczenia, że goście po głównym daniu mają potrzebę wypicia kawy, czy herbaty, zjedzenia ciastka dla osłody. Ciężko wtedy wszystkich zgrać w momencie rozpoczęcia pierwszego tańca. Zapełniamy więc brzuchy szarlotką i ochoczo biegniemy na parkiet by spalić kalorie 😉 Podczas imprezy stawiamy na bufet ciepły i zimny dostępny podczas całego przyjęcia z dużą różnorodnością dań, możliwością kombinacji.

Napoje będą dostępne na stołach w dzbankach, ponieważ jest to najbardziej praktyczne rozwiązanie. Warto tutaj zwrócić uwagę na miejsce – w CC rzadko kiedy można spotkać owady. Jeśli jednak nasze przyjęcie odbywałoby się w miejscu otwartym na przyrodę (taras, duże uchylone okna, itp.) – zrezygnowalibyśmy z dzbanków lub prosilibyśmy o użycie dzbanków z pokrywkami. Z doświadczenia niestety zauważyliśmy, że muchy i komary w naszej szklance to niezbyt przyjemna sprawa…

Procenty natomiast będą dostępne tylko on demand, niczym największe hity kinowe w telewizji 😉 Wino podawane będzie indywidualnie przez kelnerów, przede wszystkim do obiadu. Pozostałe alkohole w postaci drinków – i tylko i wyłącznie drinków (których nazwy sami wymyślimy :-) ) – serwowane będą w barze przy zakątku chillout. Nasza decyzja o takiej formie podawania alkoholu jest spowodowana wieloma czynnikami. Przede wszystkim chcemy uniknąć nacisku na alkohol z powodu takiej a nie innej okazji, ale nie chcemy z niego całkowicie zrezygnować. Wierzymy, że odpowiednio dozowany może poprawić humor, rozluźnić atmosferę, ale nie zniszczyć imprezę. Skąd to podejście? Widzieliśmy mnóstwo żałośnie lub tragicznie zakończonych przyjęć z powodu pijaństwa, chcemy wyraźnie zasygnalizować, że nie na tym powinno polegać spędzanie z nami najszczęśliwszego dnia w życiu.

Słodkości to temat nie tylko słodki ze względu na ilość cukru w przekąskach, ale również ze względu na ich wygląd. Uwielbiamy ciasta, ciasteczka, muffiny, czekoladki, pralinki. Wiemy, że smakują jeszcze lepiej, gdy pięknie wyglądają. A ponieważ są niezwykle plastyczne i urocze chcemy z nich zrobić element dekoracyjny. Udekorowany stół a na nim kolorowe francuskie makaroniki (małe hamburgerki), babeczki, fikuśnie pakowane owoce, ciasteczka z naszymi inicjałami i innymi detalami, to nasze wielkie marzenie. Szef kuchni zapowiedział, że chętnie podejmie się ich tworzenia, tak więc jesteśmy tym bardziej szczęśliwi, że nie musimy zamawiać ich oddzielnie :-)

Tort – prosty w formie, wspaniały w smaku. Czekoladowe ciasto i śmietanowa masa oblane białą czekoladą.

Do tego warto wspomnieć o jeszcze jednym małym detalu – przed ceremonią, na stole, zamiast płatków róż, czy ryżu do sypania, podawany będzie popcorn do podjadania jak na kinowym seansie :-) Co o tym myślicie? Motyw filmów wykorzystywać będziemy jeszcze wiele razy, ale o tym później :-)

Kompromisy

Nie myślcie, że sam wybór menu był prosty jak pstryknięcie palcami. Musieliśmy pójść na wiele kompromisów. Stek, który miał być podany jako główne danie wysuszyłby się podczas odgrzewania, więc zastąpiliśmy go kaczką, która jest przy tym bardziej wyrafinowana. Marzymy o torcie ze świeżymi malinami, ale w maju to niestety nie czas na nie :-( Zrezygnowaliśmy z Coca-Coli, ponieważ otwarcie uważamy, że to najgorsze zło świata i nie chcemy tym świństwem częstować gości. Chcieliśmy też wziąć pod uwagę wegetarian, którzy często muszą wybierać z podanych sałatek i zup kawałki mięsa, żeby się najeść. Zupa nie będzie więc gotowana na mięsie, a do bufetu wstawimy dużo elementów, które można ze sobą łączyć wg własnych pomysłów i potrzeb – dorzucić do makaronu rybę, ryż zjeść z warzywami a przypiekane ziemniaczki z sałatką, do tego gotowe dania mięsne, rybne i bezmięsne. Co do dań ciepłych w bemarach trzeba było wiele z nich skreślić, bo odgrzewane, wiele razy nakładane i mieszane przez całą noc mogły po godzinie 12. w nocy wyglądać bardziej jak breja niż pyszna przekąska…

Tak o to powstało menu:

Przystawka na zimno

Roladki z łososia z paprykową riccottą

Zupa

Flaczki z boczniaka – musimy znaleźć lepszą nazwę na to 😉

Danie główne

Łosoś z grilla podawany ze szparagami, szpinakiem i pomidorkami concase z młodymi ziemniakami 3 porcje

Kaczka z jabłkami w sosie żurawinowym podana z ziemniaczkami i warzywami gotowanymi 46 porcji

1 danie wegetariańskie

Deser

Szarlotka na ciepło z sosem malinowym

Bufet gorący

Roladki z dorsza z cukinią w sosie pomarańczowo waniliowym

Roladki ze schabu ze szparagami w sosie śmietanowym

Indyczka z gruszkami i balsamico

Cannelloni ze szpinakiem i suszonymi pomidorami

Makaron penne:

Sosy do makaronów:

– śmietanowy z łososiem

– z kurczakiem i cukinią

Ryż z warzywami

Ziemniaki opiekane z czosnkiem i rozmarynem

Warzywa sezonowe z masełkiem z migdałami (brokuły, kalafior, marchewka, fasolka)

Kapusta czerwona na słodko

Bufet zimny

Bufet sałatek do komponowania:

– świeże sałaty

– warzywa ( pomidor, ogórek, papryka, cebula )

– kurczak

– ser feta

– parmezan

– grzanki ziołowe

– oliwki

– pestki dyni

– sos vinegrette

– sos ogrodowy

Deska serów (np. camembert, bree, mało pleśniowego )

z suszonymi owocami, orzechami i winogronem

Plater mięs pieczonych z piklami

Bruschetta z pomidorkami, bazylią i parmezanem

Desery

Mix ciasteczek koktajlowych

(fikuśne babeczki, hamburgerki, ciasteczka z inicjałami)

Fontanna z czekolady z owocami (kiwi, truskawki, pomarańcze, rurki, wafelki)

Owoce

Tort w białej czekoladzie, okrągły, 3 stopnie, jak najbardziej prosty

biało – czarny, ciasto czekoladowe, mało masy śmietanowej

Napoje

Kawa, herbata, woda, soki owocowe (jabłkowy, pomarańczowy) i napoje gazowane (fanta, sprite)

W efekcie jedzenie kosztować nas będzie: 221,40 zł brutto za osobę. Dodatkowo jest płatny tort: 61,50 zł brutto/kg oraz alkohol (bez korkowego!). Cena cateringu zawiera serwis, obsługę kelnerską, zastawę, napoje, transport.

Co myślicie? :-)

Natalia

SnapŚlub! – wymarzone miejsce

by piątek, styczeń 14, 2011

MIEJSCE

Rozdział 1.
2009 – 3 lata do ślubu, wielkie wizje i marzenia, gorączkowe poszukiwania

Nie łatwo jest fotografom ślubnym znaleźć wyjątkowe miejsce na swój ślub. Widzieliśmy co najmniej 100 sal, restauracji, hoteli. Żadne z nich nie potrafiło jednak spełnić naszych wszystkich oczekiwań. Szukaliśmy czegoś nowego, czegoś magicznego. Otworzyliśmy się na całą Polskę, znaleźliśmy piękne zamki, pałace i dwory: Pałac Zdunowo czy Wąsowo, Dolina Charlotty. Jednym z nich było również Siedlisko Morena, które odwiedziliśmy z okazji urodzin Marcina. Cudowne miejsce, jednak oranżeria okazała się za mała i nie tak piękna, jak na zdjęciach, a obsługa zawiodła nas co najmniej 3 razy, menu na przyjęcie za drogie, odległość za duża… i zrezygnowaliśmy. Ostatnią deską ratunku, by zrealizować marzenie o wielkim ślubie w pięknym pałacu było Zdunowo – około 30 km za Warszawą, w stronę naszej rodzinnej miejscowości. Znaleźliśmy go już rok wcześniej przy poszukiwaniu miejsca na sesję fotograficzną dla projektantki sukien ślubnych Agaty Wojtkiewicz. Choć otoczenie to piękny ogród, to jednak wnętrze nie zachwyciło nas. Było skromne i eleganckie, ale brakowało mu klimatu. Największą przeszkodą okazała się opłata za wynajęcie pałacu na wyłączność. Po kilku miesiącach przerwy rozpoczęliśmy ponownie z rozmachem – ślub we Włoszech, a dokładnie w Toskanii. Na portalu MyWeddSpace znalazłam ofertę firmy Weddings in Tuscany. Brakowało nam jednak kompletnej oferty i odpowiedniego miejsca na ilość gości. Tym samym zrezygnowaliśmy z imprezy kilkudniowej i zawęziliśmy poszukiwania do Warszawy, by zrobić skromne przyjęcie.

Rozdział 2.
2010 – realizm i praktyczne podejście wzięły górę

Z setki znanych nam miejsc wybraliśmy kilka, którym daliśmy szansę oczarować nas. Część mieliśmy okazję zobaczyć w akcji, pozostałe znaliśmy jedynie z opowiadań. Na prawie każdym weselu konsultowaliśmy się ze spotkanymi ludźmi – co oni polecają, czy widzieli może restaurację z wielkim ogrodem niedaleko Warszawy… Tak oto powstała nasza gorąca dziesiątka.

1. Moonsfera
2. Villa Julianna
3. Pałac w Zdunowie – tak, daliśmy im drugą szansę
4. Villa Czersk
5. Qchnia Artystyczna
6. Villa Ricona
7. Vilanova
8. Belvedere
9. Piąta Ćwiartka
10. Villa Nuova

Wraz z tą listą powstała tabela z opisem cen, wad i zalet wnętrza, otoczenia, wyposażenia, obsługi, jedzenia, itd. Do prawie każdej z wymienionych restauracji pojechaliśmy pod pretekstem obiadu, czy kolacji a następnie umawialiśmy się na spotkanie z managerem. W teczce schowane mieliśmy kartki z obowiązkowymi pytaniami. Pomogła nam je stworzyć znajoma z branży, doświadczona konsultantka ślubna, Ewa Wardęga, reprezentująca firmę Kraina Ślubów. Do niektórych restauracji wystarczył tylko telefon, by skreślić je z naszej ekskluzywnej listy. Zbyt duża pewność siebie oraz przedmiotowe podejście do nas nie pozostawiało żadnych szans. Nigdy nie zapomnę rozmowy Marcina z osobą reprezentującą pewną restaurację:

Dzień dobry. Jestem zainteresowany zorganizowaniem przyjęcia w Państwa restauracji, data to maj 2012. Chcielibyśmy również…
(i w tym momencie przerywa osoba po drugiej stronie słuchawki)
250 zł od talerzyka, minimum 100 osób.
Bez komentarza.

Na wizytach również spotykaliśmy się z lekceważącą postawą managerów, którzy otwierali z nami rozmowę słowami ‘Nie wiem, czy mam zacząć od cen…’. Odhaczając punkt za punktem powstała gorąca trójka – Moonsfera, VilaNova i VillaNuova – każda reprezentująca inny styl. Każda mająca po równo wad i zalet. Najtrudniejsza była decyzja, które z tych cech jesteśmy zaakceptować, na jakie ustępstwa możemy pójść. Nasz problem rozwiązał się sam, gdy po 2 miesiącach nie otrzymaliśmy ani od Moonsfery ani od VilliNuovej wyceny naszego menu. Nie pomagały przypomnienia poprzez maile ani telefony, bo jak sami pracownicy mówili – nie mieli dla nas czasu. Udało nam się nawiązać kontakt z Moonferą, jednak kwestia ceremonii na tarasie – strach przed brzydką pogodą oraz dodatkowe koszty wyeliminowały to miejsce. Została zatem VilaNova – nowoczesna i elegancka restauracja, wnętrze w stylu loftu, przesympatyczna i kompetentna właścicielka oraz pyszne dania. Minusem pozostała okolica oraz wnętrze, które być może byłoby wystarczające, jednak za małe, byśmy czuli się swobodnie w tym ważnym dla nas dniu…

Rozdział 3.
2011 – zostało 1,5 roku, spełniamy marzenia

Jesteśmy umówieni na spotkania, wykonaliśmy dziś dużo telefonów, napisaliśmy kilka maili. Ustaliliśmy datę. Wybraliśmy miejsce. 480 metrów kwadratowych białej przestrzeni. Loft, magazyn, studio w starym budynku na Mokotowie. Nasze wyjątkowe miejsce na ślub. To właśnie Centrum Cybernetyki 2.2.2. Skąd taki zwrot wydarzeń? Już od dawna zastanawialiśmy się, czym w Polsce możemy zastąpić amerykańskie rancza, czy toskańskie wille, które przez profesjonalnych dekoratorów zamieniają się w magiczne wedding venue. CC2.2.2. znaliśmy już wcześniej – tutaj regularnie odbywają się imprezy modowe, czy realizacje fotograficzne – wszystko to, z czym związane jest nasze życie.

Cateringiem zajmie się restauracja, która podbiła nasze serca i żołądki – VilaNova. Wiedzieliśmy, że wrócimy do niej, że to będzie nasza ostateczna decyzja w dniu kolacji i spotkania z Panią Joanną Dróżdż, właścicielką. Indywidualne podejście, miły kontakt, zapał i nowatorskie podejście do kuchni – wszystko to, czego szukaliśmy. Piękne, odnowione, przestronne wnętrze Centrum Cybernetyki spełniło nasze oczekiwania pod każdym względem. Szary, obskurny klimat elewacji i otoczenia przełamiemy czerwonym dywanem. Wewnątrz zapanuje klimat vintage – róże, drewniane dekoracje, pastele i intensywny fiolet. Kontrasty – to słowo idealnie cechuje nasze życie i… nasz ślub :-)

szary baby pink granat burlywood pink purpura skin

Czas zatem na podsumowanie, czyli nasze porady odnośnie wyboru restauracji. Oto punkty, na które warto zwrócić uwagę, czy zapytać.

– indywidualne podejście przy przygotowywaniu menu
– wyszkoleni, kulturalni kelnerzy
– ilość napojów (w litrach) na osobę, dostępność kawy i herbaty
– możliwość kupna samodzielnie alkoholu, opłata korkowa
– ilość kelnerów (powinien przypadać średnio 1 na 15 osób)
– częstotliwość uzupełniania bufetu (dania ciepłe, owoce, desery)
– wygląd i czystość toalet, częstotliwość sprzątania podczas przyjęcia
– data, kiedy należy podać ostateczną liczbę gości oraz różnica w cenie w przypadku zmiany ich ilości
– obecność ochrony
– zabezpieczenie w przypadku awarii prądu
– ubezpieczenie obiektu i dotyczące Was prawa
– możliwość  wypróbowania dań z menu
– ukryte koszty (parkiet, ochrona, itd)
– umowa (!) – musi być jasna, zrozumiała i powinna zawierać jak najwięcej informacji o usłudze

Natalia

SnapŚlub! czyli Natalii i Marcina przygotowania do ślubu

by piątek, wrzesień 10, 2010

Natalia i Marcin, razem od ponad 8 lat. Młodzi, zwariowani, przedsiębiorczy ludzie z pomysłem na życie. Od 4 lat znani są jako fotografowie ślubni Snap Studio. Dziś organizują swój ślub i właśnie tu, specjalnie dla czytelniczek Bridelle opisują swoje doświadczenia, inspiracje, pomysły, rozwiązania. Będziemy śledzić z nimi ich przygotowania. Przygotujcie się na niezwykłą opowieść. Dziękuję Natalii i Marcinowi za pomysł i udział w projekcie!

Natalia – Szalenie zakochani, żyliśmy przez 6 lat w przekonaniu, że nie ma sensu brać ślubu. Bo po co? Nie mamy dużej rodziny, paczka przyjaciół już dawno się rozbiła, szkoda przecież pieniędzy, stresu i czasu, tylko po to, żeby mieć pozwolenie na wspólne życie i zjeść oficjalny obiad z rodzinką. Od zawsze moje było jego, a jego – moje, nie potrzebna nam umowa, by to zalegalizować. Jeszcze jako dzieciaki, wiedzieliśmy, że będziemy już zawsze razem, kupiliśmy więc srebrne obrączki za grosze u lokalnego jubilera, które pozwoliły mi uwolnić się od natarczywych adoratorów, a Marcinowi zasygnalizować swoje oddanie.

Wszystko jednak zmieniło się o północy 17. lipca 2008 roku, kiedy w naszą 6. rocznicę Marcin po raz ostatni i oficjalny zapytał: Czy nadal chcesz spędzić ze mną resztę życia? Pomijając fakt, że spodziewałam się tego, nie mogłam powstrzymać łez, wyłkałam TAK! I tak oto na moim palcu, zaraz obok obrączki, zagościły kryształy Swarovskiego.

Co się stało, że zmieniło się nasze podejście do małżeństwa? Nasza kariera zawodowa rozwijała się bardzo szybko od momentu przeprowadzki do Warszawy, od kwietnia zamiast szykować się do matury, co weekend fotografowałam, a w tygodniu obrabiałam zdjęcia. Obecność na tylu ślubach sprawiła, że coś we mnie pękło. Zaczęłam naszym klientom po prostu zazdrościć. Wzruszałam się na przysięgach, pierwszych tańcach i podziękowaniach dla rodziców. Nie mogłam nasycić się szczęściem tych wszystkich zakochanych ludzi. Intrygowały mnie też silne więzi z rodzicami i przyjaciółmi widoczne przy składaniu życzeń, czy tańcu. W końcu szepnęłam Marcinowi, że chętnie zobaczyłabym nas w tej roli – jak wyglądalibyśmy w strojach wieczorowych (bo ostatni raz mieliśmy je na studniówce), jak tańczylibyśmy (bo nie tańczymy prawie w ogóle) i jak zorganizowalibyśmy tak wielką imprezę (wiedząc tyle o ślubach). W końcu zrozumiałam, czemu pary decydują się na ślub. Tego jednak nie zdradzę, uważam bowiem, że każdy powinien mieć swój własny, osobisty powód, który motywuje nas do tworzenia szczęśliwych rodzin.

Potraktowaliśmy narzeczeństwo jako nowy okres w życiu. Wtedy to właśnie poznawaliśmy się nawzajem w nowych rolach – zamieszkaliśmy razem, pracowaliśmy razem, spędzaliśmy razem wolny czas, w sumie byliśmy ze sobą 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Nie spieszyło nam się. Postanowiliśmy zorganizować ślub po oswojeniu się z nowym stanem rzeczy, np. na 10-tą rocznicę.

Przez ostatnie 2 lata ekscytowaliśmy się ślubem, a po kilku dniach nie mieliśmy ochoty o nim rozmawiać. Powoli zaczęła klarować się nasza wspólna wizja tego przedsięwzięcia. Którejś soboty, będąc na weselu, spisaliśmy na serwetce wszystkie pomysły i powstał taki oto twór:

Termin: maj 2012

Miejsce: piękna, magiczna lub nowoczesna, elegancka restauracja; z ogrodem, oranżerią lub tarasem

Goście: około 55 osób dorosłych (w tym co najmniej 2 pary (świadkowie + przyjaciele) ubrani w te same odcienie, w tym samym stylu, czyli tzw. drużbowie) + 3 dzieci do lat 8, z obsługi około 10 osób

Ceremonia: o zachodzie słońca w ogrodzie (godz. 18, ślub inscenizowany, poprowadzony przez konferansjera, zabawna przysięga, pop corn dla gości, w tle gra trio smyczkowe)

Przyjęcie: w plenerze, oranżerii lub nietypowym wnętrzu; dwudaniowy obiad z deserem + bufet i grill

Aby uniknąć nie pochwalanego przez nas pijaństwa, nietypowym rozwiązaniem byłby bar z ograniczonym alkoholem, na stołach wino

Imprezę poprowadzą dj i wodzirej. Opcjonalnie wystąpi zespół na żywo (covery lub jazzowe aranżacje)

Jak się okazuje nie jest łatwo znaleźć miejsce odpowiadające wymaganiom Snapów… Zostańcie z nami, by poznać kolejne etapy przygotowań do ślubu!

Natalia