Zachwyciłam się ostatnio dekoracjami z gipsówki. To coś innego, nietypowego – na ogół myśląc o kwiatach na ślub, widzimy kolorowe pąki, miękkie płatki. A tu? Coś zupełnie innego – subtelne, lekkie, wręcz ascetyczne. Jak myślicie, czy mają szansę na powodzenie w Polsce? Lekkie, naturalne, urocze, romantyczne : -) Ale wielu osobom gipsówka kojarzy się często tak źle… – we wspomnieniach z PRLu jawi się, jako kompozycja w połączeniu z czerwoną różą owiniętą w celofan. Pora spojrzeć na nią z nowej perspektywy! Zobaczcie, jak pięknie mogą się komponować malutkie kwiatuszki gipsówki z resztą wystroju. Jak elegancko, mimo swojej skromności, prezentują się na weselnych stołach! Prawda, że efektownie?