Paula – Jak już pisałam w ferworze przygotowań nie mieliśmy czasu, ani okazji zastanowić się czy chcemy poprawiny, a jeśli tak, to jakie? Olśniło mnie, kiedy byłam na barce (którą to wybrałam na miejsce druhna party, ale o tym kiedy indziej), to jest idealne miejsce na zrobienie poprawin. Wiadomo, drugi dzień powinien być mniej formalny, niż pierwszy. Barka idealnie się do tego nadawała. Wyobraziłam sobie rejs i tańce pod gołym niebem. Oprócz tego od zawsze nam się marzyły fajerwerki nad Wisłą a w dniu ślubu nie moglibyśmy takiego pokazu zorganizować.
Jak tylko wróciłam do domu, omówiłam ten pomysł z narzeczonym. Był tak samo podekscytowany, jak ja. Pomyśleliśmy, że jeśli robić jakieś poprawiny to z pomysłem i w innym klimacie niż wesele. Pomysłów było dużo, chcieliśmy zorganizować hiszpańską fiestę z czerwonymi różami i pokazem tańców flamenco, czarno – żółte punkowe przyjęcie z angielskim klimatem, trampkami i fish and chips albo grecką ucztę Bogów z marynistycznymi detalami. Nie mogliśmy się zdecydować, aż w końcu narzeczony wpadł na pomysł stylizowanego przyjęcia retro. Wybraliśmy jeden z naszych ulubionych okresów, czyli amerykańskie lata ’50. Grochy, pastele i najważniejsze rock’n’roll!
Zebraliśmy pomysły i wyszło coś takiego:
Miejsce: barka na Wiśle
Styl: amerykańskie lata ’50
Kolory przewodnie: pastele
Muzyka: na pokładzie stylizowany zespół rock’n’rollowy a pod pokładem szafa grająca z tamtych lat
Dekoracje: pastelowe bukiety, wstążki w grochy i lampiony
Jedzenie: amerykańskie specjały w bufetach tematycznych, bufet lodowy i z shake’ami z nazwami od największych gwiazd kina z tamtego okresu, na pokładzie grill
Transport: Dla nas różowy Buick a dla gości retro, żółty school bus
Całość dwudniowej imprezy zakończy pokaz fajerwerków. Mamy świadomość, że czeka nas dużo pracy, ponieważ na takim przyjęciu tematycznym wszystko musi się zgadzać, będziemy musieli dopilnować każdego detalu, ale na pewno będzie warto. Kiedy koncepcja była gotowa zostało nam tylko poinformować naszych Gości o tym wydarzeniu…
Paula