Natalia i Marcin, razem od ponad 8 lat. Młodzi, zwariowani, przedsiębiorczy ludzie z pomysłem na życie. Od 4 lat znani są jako fotografowie ślubni Snap Studio. Dziś organizują swój ślub i właśnie tu, specjalnie dla czytelniczek Bridelle opisują swoje doświadczenia, inspiracje, pomysły, rozwiązania. Będziemy śledzić z nimi ich przygotowania. Przygotujcie się na niezwykłą opowieść. Dziękuję Natalii i Marcinowi za pomysł i udział w projekcie!
Natalia – Szalenie zakochani, żyliśmy przez 6 lat w przekonaniu, że nie ma sensu brać ślubu. Bo po co? Nie mamy dużej rodziny, paczka przyjaciół już dawno się rozbiła, szkoda przecież pieniędzy, stresu i czasu, tylko po to, żeby mieć pozwolenie na wspólne życie i zjeść oficjalny obiad z rodzinką. Od zawsze moje było jego, a jego – moje, nie potrzebna nam umowa, by to zalegalizować. Jeszcze jako dzieciaki, wiedzieliśmy, że będziemy już zawsze razem, kupiliśmy więc srebrne obrączki za grosze u lokalnego jubilera, które pozwoliły mi uwolnić się od natarczywych adoratorów, a Marcinowi zasygnalizować swoje oddanie.
Wszystko jednak zmieniło się o północy 17. lipca 2008 roku, kiedy w naszą 6. rocznicę Marcin po raz ostatni i oficjalny zapytał: Czy nadal chcesz spędzić ze mną resztę życia? Pomijając fakt, że spodziewałam się tego, nie mogłam powstrzymać łez, wyłkałam TAK! I tak oto na moim palcu, zaraz obok obrączki, zagościły kryształy Swarovskiego.
Co się stało, że zmieniło się nasze podejście do małżeństwa? Nasza kariera zawodowa rozwijała się bardzo szybko od momentu przeprowadzki do Warszawy, od kwietnia zamiast szykować się do matury, co weekend fotografowałam, a w tygodniu obrabiałam zdjęcia. Obecność na tylu ślubach sprawiła, że coś we mnie pękło. Zaczęłam naszym klientom po prostu zazdrościć. Wzruszałam się na przysięgach, pierwszych tańcach i podziękowaniach dla rodziców. Nie mogłam nasycić się szczęściem tych wszystkich zakochanych ludzi. Intrygowały mnie też silne więzi z rodzicami i przyjaciółmi widoczne przy składaniu życzeń, czy tańcu. W końcu szepnęłam Marcinowi, że chętnie zobaczyłabym nas w tej roli – jak wyglądalibyśmy w strojach wieczorowych (bo ostatni raz mieliśmy je na studniówce), jak tańczylibyśmy (bo nie tańczymy prawie w ogóle) i jak zorganizowalibyśmy tak wielką imprezę (wiedząc tyle o ślubach). W końcu zrozumiałam, czemu pary decydują się na ślub. Tego jednak nie zdradzę, uważam bowiem, że każdy powinien mieć swój własny, osobisty powód, który motywuje nas do tworzenia szczęśliwych rodzin.
Potraktowaliśmy narzeczeństwo jako nowy okres w życiu. Wtedy to właśnie poznawaliśmy się nawzajem w nowych rolach – zamieszkaliśmy razem, pracowaliśmy razem, spędzaliśmy razem wolny czas, w sumie byliśmy ze sobą 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Nie spieszyło nam się. Postanowiliśmy zorganizować ślub po oswojeniu się z nowym stanem rzeczy, np. na 10-tą rocznicę.
Przez ostatnie 2 lata ekscytowaliśmy się ślubem, a po kilku dniach nie mieliśmy ochoty o nim rozmawiać. Powoli zaczęła klarować się nasza wspólna wizja tego przedsięwzięcia. Którejś soboty, będąc na weselu, spisaliśmy na serwetce wszystkie pomysły i powstał taki oto twór:
Termin: maj 2012
Miejsce: piękna, magiczna lub nowoczesna, elegancka restauracja; z ogrodem, oranżerią lub tarasem
Goście: około 55 osób dorosłych (w tym co najmniej 2 pary (świadkowie + przyjaciele) ubrani w te same odcienie, w tym samym stylu, czyli tzw. drużbowie) + 3 dzieci do lat 8, z obsługi około 10 osób
Ceremonia: o zachodzie słońca w ogrodzie (godz. 18, ślub inscenizowany, poprowadzony przez konferansjera, zabawna przysięga, pop corn dla gości, w tle gra trio smyczkowe)
Przyjęcie: w plenerze, oranżerii lub nietypowym wnętrzu; dwudaniowy obiad z deserem + bufet i grill
Aby uniknąć nie pochwalanego przez nas pijaństwa, nietypowym rozwiązaniem byłby bar z ograniczonym alkoholem, na stołach wino
Imprezę poprowadzą dj i wodzirej. Opcjonalnie wystąpi zespół na żywo (covery lub jazzowe aranżacje)
Jak się okazuje nie jest łatwo znaleźć miejsce odpowiadające wymaganiom Snapów… Zostańcie z nami, by poznać kolejne etapy przygotowań do ślubu!
Natalia