Właściwie po co urządzamy huczne wesela? Chyba dlatego, że chcemy, aby cały świat dowiedział się o naszej radości i szczęściu! I bardzo dobrze! Bo szczęście trzeba pokazywać, mnożyć, a potem dzielić między dobrych ludzi! Wiele lat temu, studiując przy Krakowskim Przedmieściu widziałam idący piechotką orszak ślubny z kościoła Św. Anny. Piękny był to widok! Wszyscy przechodnie oglądali się za Nowożeńcami i ich gośćmi. Nie było osoby, która nie uśmiechnęłaby się, a wielu turystów robiło sobie zdjęcia z Młodą Parą! Kocham to w ludziach. Ich bezinteresowną radość, szczere zachwyty i prawdziwe uśmiechy. Żałuję, że ten ślub, który Wam poniżej pokazuję, odbył się w San Francisco, a nie w Polsce. Jest taki piękny, radosny, słoneczny! I tyle w nim spontaniczności i optymizmu. Chorągiew z imionami Nowożeńców i datą ślubu, po prostu mnie powalił! I dumna z jaką Joanne i Luke go nieśli! A do tego ten żółty, ciepły kolor! Buty, kwiaty we włosach, wiązanka, butonierka, mucha, kwiaty na stołach i nawet rękojeści sztućców – wszystko jest w pięknym, żółciutkim kolorku! OLŚNIEWAJĄCY ŚLUB!
Stylizacja stołów
Czy już myślicie o swoich ślubach w lipcu i sierpniu? A macie już inspiracje? Jeśli nie, to zobaczcie, jaką energetyczną stylizację znalazłam. Uwiodły mnie kolory – jasna mandarynka, soczysta pomarańcza i zimny błękit. Niesamowite połączenie kolorów, które bardzo rzadko jest spotykane. Idealnie dobrano detale – niebieskie wstążki przy lampionach, błękitne chabry powtykane za serwety i ciekawy zestaw kwiatów. Ogrodowe przyjęcie byłoby cudne w takiej aranżacji. Dodałabym do tego jeszcze świeże owoce – poprzekrawane cytrusy pięknie będą wyglądać w wazonie. Mandarynki mogą być doskonałymi podstawkami pod winietki (są lepsze od pomarańczy z uwagi na swój kształt). A w cytrynkach możecie umieścić parasolki z drinkami, które bez problemu zrobicie same! Jak je zrobić, zobaczcie TU.