Wesele na plaży w Sopocie? Nie jedna Para o tym marzy? Wiele z Was sądzi, że to niemożliwe? Okazuje się, że nie ma rzeczy niemożliwych. Są tylko trudne do wykonania 😉 Dowodem na to jest realizacja ŚLUBNEJ PRACOWNI odział Trójmiasto. Wyjątkowy, polsko – francuski ślub, koordynowany przez Anię Pietruszkę. Zapierająca dech stylizacja i miejsce przyjęcia weselnego, piękna, wyrazista kolorystyka (kolory flagi polskiej i francuskiej), międzynarodowe towarzystwo i mnóstwo pracy. Ogromny podziw dla konsultantek za organizację i koordynację tego ślubu. A współpraca nie była usłana różami, o czym zaraz przekonać się z relacji Ani. Dla takich polskich ślubów, warto prowadzić tego bloga! W Polsce naprawdę organizowane są już śluby na europejskim poziomie.
* * *
PALETA KOLORÓW
NOWOŻEŃCY: Kasia i Yves
DATA ŚLUBU: 4 czerwca 2010
ŚLUB i WESELE: Sopot
WEDDING PLANNER: ŚLUBNA PRACOWNIA
FOTOGRAFIA: PATRYCJA SOŁTAN / VISION STUDIO
* * *
Ania Pietruszka Ślubna Pracownia Trójmiasto – Przyszła Para Młoda zgłosiła się do nas ok. 20 kwietnia 2010 roku, mając już zarezerwowany termin ślubu w Urzędzie Miasta na dzień 4 czerwca. Wesele miało odbyć się w namiocie na plaży w Sopocie przy hotelu Sofitel Grand, ponieważ to właśnie ten hotel miał dostarczyć catering na uroczystość. Wesele odbywające się w Polsce miało być weselem francuskim, (¾ gości to Francuzi). Para Młoda oczekiwała francuskiego menu i kolorystyki dekoracji. Niby nic trudnego gdyby nie to, że pozostało bardzo mało czasu a oczekiwania były dość duże. Tylko dzięki zaangażowaniu i ścisłej współpracy wielu firm, a szczególnie dyrekcji i managerom Grand Hotelu udało się zorganizować wszystko na czas. Ktoś może zapytać się co tak trudnego jest w postawieniu namiotu i zrobieniu takiego wystroju? Tą trudnością jest SEZON NAD MORZEM.
Ciepły, słoneczny weekend, plaża pełna turystów, którzy bardzo chętnie zaglądali w każdy kąt, bynajmniej nie po to aby nam pomóc. Wyobraźcie więc sobie ekipę stawiającą namiot, która musi mieć oczy naokoło głowy, aby nie zrobić nikomu krzywdy, a przecież stawianie metalowej, ciężkiej konstrukcji wymaga skupienia i dokładności.
Tego typu namiot ma określone wymogi, szczególnie na plaży: musi mieć stabilną podłogę, zrobione dojście łączące deptak z namiotem, tak aby, goście mogli dotrzeć na uroczystość bez konieczności zapadania się w piachu. Musi mieć toaletę przyłączoną bezpośrednio do namiotu, aby nie miały do niej dostępu osoby postronne. Cały teren wymagał ogrodzenia, żeby uniknąć wizyt nieproszonych gości podczas wesela.
Kolejnym problemem było samo dotarcie do plaży, na którą nie mają prawa wjazdu żadne samochody po godzinie 9 rano. Tak więc panowie z firmy namiotowej zmuszeni byli przywieźć wszystkie elementy wcześnie rano dzień przed weselem. Niestety, nie można było rozpocząć pracy wcześniej ze względu na cenę wynajmu tej plaży (dość wysoką za każdy dzień). Jak pracochłonne jest stawianie takiego namiotu na plaży wśród rzeszy turystów niech świadczy fakt, że namiot przekazano cateringowi i dekoratorom dopiero o godziny 15.00 w dniu wesela. Gotowy na przyjecie gości miał być o godzinie 18.00
Całym przygotowaniom towarzyszyło duże napięcie i stres – czy zdążymy z wszystkim na czas? Kelnerzy dwoili się i troili, aby wszystko było idealnie przygotowane, wykonywali swoją pracę tak, aby przy tym nie przeszkadzać dekoratorom, którzy mieli równie trudne zadanie do wykonania biorąc pod uwagę czas, który nam pozostał. Chyba nigdy nie zapomnę, jak pomagałyśmy dekoratorom przebijać się przez tłumy turystów na odcinku ok. 200 metrów niosąc gotowe kompozycje kwiatowe. Nie mogłyśmy pozwolić sobie na żadne potknięcie, aby piękne dekoracje nie wylądowały w piachu. Prawdziwa droga przez mękę. Godzina 17.45 – WSZYSTKO GOTOWE, odetchnęliśmy z ulgą.
Ale to tylko jedno z utrudnień dot. tego ślubu i wesela. Jakież było moje zdziwienie i przerażenie, kiedy dzwoniąc do urzędu pod koniec kwietnia dowiedziałam się, że żadnej rezerwacji dla tej pary nie ma! Nie są złożone potrzebne dokumenty, a Para Młoda nie była w ogóle w urzędzie. Nie było sensu dochodzić w jaki sposób doszło do takiej sytuacji. Musiałam szybko działać.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami minimalny okres oczekiwania na ślub od momentu złożenia dokumentów, to jeden miesiąc i jeden dzień. Nam pozostało 37 dni. Sprawy nie upraszczał wybuch wulkanu na Islandii i odwołanie lotów na terenie Europy. Udało mi się przekonać urzędników aby, biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację, przyjęli rezerwację tego terminu i wyrazili zgodę na dostarczenie na razie skanów dokumentów drogą mailową. Para Młoda musiała napisać prośbę o skrócenie okresu oczekiwania i ostatecznie udało im się dotrzeć do urzędu z oryginałami dokumentów dopiero w połowie maja. Ostatecznie ślub odbył się w sali narad urzędu w godzinach wieczornych, bo sala ślubów była zajęta.
Po ślubie Państwo Młodzi i goście pojechali na plenerowy, poślubny bankiet zorganizowany przed hotelem. Jak widzicie, życie konsultanta ślubnego nie jest łatwe. Często stajemy przed sytuacjami, które wydają się być bez wyjścia, a my staramy się je znaleźć, aby pomóc Parom Młodym. Wesele w rezultacie było bardzo udane, wszystko funkcjonowało bez zarzutu. Usłyszeliśmy dużo słów uznania od gości i wiele podziękowań od obsługi kelnerskiej za pomoc. Niestety, nie doczekaliśmy się ani jednego słowa podziękowania ze strony Pary Młodej. Smutne, ale czasami i tak bywa.