Spokojnie, nikt nie wysłał Nowożeńców i ich gości na Saharę albo Gobi 😉 To tylko pustynie Arizony. Palące słońce, mnóstwo kaktusów, kamienne mury i nawiązania do kultury Indian. Stylizacja na luzie, łącząca w wyśmienity sposób różne motywy. Piękne kolory, które tylko w południowym słońcu, wyglądają tak zniewalająco. W takich miejscach, jak południowe stany USA, przyjęcia ogrodowe można planować w ciemno, z wieloletnim wyprzedzeniem, bo tam po prostu nigdy nie pada 🙂 Szkoda, że polska pogoda nie jest równie przewidywalna, bo kto spodziewałby się, że 15 grudnia 2011 roku, za oknem będzie, jakby to był 15 kwietnia. Co mnie zauroczyło? Jak zwykle drobiazgi – oznaczenia stołów z namalowanymi konturami różnych państw, chodniki i bieżniki w indiańskie motywy, gliniane doniczki z maleńkimi kompozycjami florystycznymi.