Nie mogę przestać myśleć o tym, że w USA czy Anglii wzięcie ślubu we własnym ogrodzie nie jest problemem. Znowu będę znęcać się nad polskim prawem (jeśli chodzi o śluby cywilne) i prawem kościelnym (jeśli chodzi o śluby katolickie). Specjalnie zaznaczyłam katolickie, ponieważ wzięcie w Polsce plenerowego ślubu chrześcijańskiego (np.: protestanckiego) nie jest problemem. Dziwi mnie postawa hierarchów kościelnych, którzy nie zezwalają na tego typu uroczystości. Przecież dla osób wierzących Pan Bóg jest wszędzie. Jest w każdym miejscu, o każdej porze. A przede wszystkim jest w ludziach. I jeśli ich wolą jest zawarcie ślubu kościelnego, uważam, że powinno dać im się szansę na urządzenie uroczystości w innym niż poświęcone miejscu. Oczywiście godnym i nie obrażającym niczyich uczuć. A Wy, co o tym sądzicie?