3/12 Lecimy do Dubaju!

by czwartek, 17 maja, 2012



Ślub tylko we dwoje. W jakimś niezwykłym miejscu. Za miesiąc. Taka informacja w lutym to nie lada wyzwanie dla konsultantki ślubnej. W Europie pogoda nawet w miejscach uchodzących za kurorty, o tej porze roku nie sprzyja takim wyjazdom. A z dodatkowych informacji wynikało, że lot na trasie dłuższej niż 9 godzin nie wchodzi w grę. I do tego ślub wraz z krótką podróżą poślubną miał trwać maksymalnie tydzień.

– Zaufacie mi? Mam idealny pomysł.

Agnieszka i Ben zaufali Ani, FAJNEJ AGENTCE i spędzili niezapomniany tydzień w Dubaju, z którego wrócili jako małżeństwo. Zmienili swój status. Zmienili perspektywę. Ślubna przygoda i dubajskie szaleństwo zaczęło się 14 marca 2012 roku. Po przylocie, z lotniska odebrał gości szofer z Hotelu Armani, który mieści się w Burj Khalifa – najwyższym budynku świata i centralnym punkcie Dubai Downtown. Poinformowany wcześniej o okazji na jaką para przyjeżdża do Emiratów, wręczył Agnieszce pęk róż i pogratulował obojgu. W hotelu czekała niespodzianka – dostali upgrade. Fountain Suite zamieniono na Executive Suite. Piękny i bardzo duży apartament tonął w płatkach róż i romantycznej atmosferze. Z okien oczywiście obowiązkowo widok na słynne dubajskie fontanny. W hotelu młoda para otrzymała również do dyspozycji osobistego Lifestyle Managera, który z pochodzenia Polak – mówił doskonale po polsku. Boris był niezastąpiony i rozpieszczał Agę i Bena na każdym kroku. Jak? Jeżeli chcecie sprawdzić, powinniście wybrać się do Dubaju…

Tymczasem pierwszy wieczór w Dubaju był bezkompromisowy. Od początku tylko, to co najlepsze, więc pierwszy drink i toast w Dubaju, a ostatni w kawalerskim i panieńskim życiu Agnieszki i Bena czekał w at.mosphere, czyli w najwyżej na świecie położonej restauracji oraz baru. Lounge bar at.mosphere mieści się na 122 piętrze Burj Khalifa, ale żeby dostać się do niego, trzeba wjechać najszybszą na świecie windą na 123 piętro i zejść jedno piętro w dół. Zejść po szklanych schodach przy całkowicie przeszklonej ścianie budynku, mając wrażenie, że schodzi się schodami bezpośrednio umieszczonymi w niebie, mając pod nogami światła miasta, które współgrają z podświetleniem schodów tonących w mroku nocy. Doskonała kuchnia (oparta na koncepcji współczesnego innowacyjnego grilla i zdrowej kuchni) to jeden aspekt, a widoki i doświadczenia wizualne samego miejsca to drugi, ogromnie istotny aspekt. Krótko mówiąc, jest tu niezwykła „atmosfera”.

Poranek następnego dnia. Czwartek. Dzień ślubu. Tak, czwartek, bo w Emiratach Arabskich weekend to piątek i sobota, a ambasada i konsulat pracują od niedzieli do czwartku. Słońce. Ciepło. Makijaż w wykonaniu świetnej makijażystki Lidii, również Polki. Fryzura,  wiązanka, kwiaty, obrączki, podwiązka, odbiór samochodu na ślub, zapinanie sukienki ślubnej i ostatnia decyzja odnośnie butów panny młodej. Zrelaksowana atmosfera, zupełnie jak na urlopie. Trzeba przyznać, że brak gości zmniejsza stres u pary młodej. A w tym przypadku jedynymi świadkami ceremonii, a jednocześnie świadkami na ślubie, była konsultantka ślubna i fotograf.

W Emiratach obowiązuje ograniczenie prędkości do 120 km co oznacza, że Beniamin nie do końca mógł wykorzystać możliwości auta, którym para młoda jechała do ślubu. A wybór padł na Lamborghini Gallardo LP560 2011. Dlaczego? A dlaczego nie? Agnieszka miała krótką sukienkę więc bez problemu wskoczyła do sportowego samochodu, podczas kiedy Ben uśmiechał się pobłażliwie w związku z niecodziennym, pomarańczowym kolorem samochodu i ruszył w kierunku Ambasady RP w Abu Dhabi, gdzie odbył się ślub. Wyjątkowo bezstresowo, z humorem, lekkim dystansem, a jednocześnie skupiając się na wyraźnie widocznej między nimi więzi i miłości, Agnieszka i Ben zostali małżeństwem. Bez gości, tylko i aż oni dwoje. Para młoda może się pocałować. Ale tylko w ambasadzie. Tu całowanie się na ulicach i w miejscach publicznych jest zabronione. Można za to zostać ukaranym, a nawet aresztowanym.

Wieczorem młodzi zjedli kolację ślubną w Majlis al Bahar, która jest częścią Burj al Arab, czyli słynnego hotelu Żagiel. Specjalnie rozstawione przy samym morzu dywany i stolik, romantyczne oświetlenie, osobisty kucharz i kelner. 2 utwory na skrzypcach i niezapomniany piękny widok na morze oraz mieniący się różnymi kolorami na tle nocy Żagiel. Po kolacji para młoda wpadła na ostatni toast ślubny do SkyView Baru usytuowanego na 27 piętrze hotelu, 200 m npm.

Scenariusz kolejnych dni zawierał między innymi zwiedzanie Burj Khalify, kolację w Armani Ristorante, zwiedzanie Palmy, Madinat Souk, zakupy w Dubai Mall, wieczór w Neos w The Address Hotel oraz imprezę w Cavalli Club.

Sesję zdjęciową, którą wykonał Rafał Makiela z MAKUZA STUDIO, można spokojnie powiedzieć że para młoda miała wszędzie, bo była fotografowana nieustannie. Ślub i wyjazd zorganizowała firma FAJNE WESELE, przygotowania koordynowała i towarzyszyła parze młodej w podróży Anna Wieruszewska, Fajna Agentka i właścicielka FAJNE WESELE.

Ślub w Dubaju to oferta dla osób wymagających, spragnionych całkiem nowatorskiej formuły ślubnej i tych, którym wyjątkową przyjemność i łatwość sprawia odkrywanie świata „naj”. Bo w Dubaju wszystko jest NAJ. Najlepsze hotele i restauracje, najwyższy budynek na świecie, obsługa na najwyższym poziomie, najlepsze i największe sklepy oraz ogrom możliwości spełniania kaprysów. A do tego zawsze dobra pogoda. Najlepsza pora na śluby w Dubaju to okres od października do maja. Jak długo trwają przygotowania? Minimum 4-6 tygodni, tak więc to również propozycja dla tych, którzy nie chcą czekać i mają ochotę na ofertę LAST MINUTE.

zdjęcia: MAKUZA STUDIO
tekst: ANIA WIERUSZEWSKA / FAJNE WESELE