Czy w romantycznej, deszczowej i pachnącej różami oraz lawendą Anglii może odbyć się ślub, jak z bajki? Może! Żeby dodać całej historii magii, to księżniczka ze ślubnej bajki pochodzi z Korei. Uwielbiam multikulturowe śluby i mam nadzieję, że będę pokazywać Wam ich coraz więcej na blogu. Ten ślub łączy ze sobą dwie, jakże odległe kultury – dystyngowaną angielską i barwną, bardzo konserwatywną koreańską? Jak to się udało? Wyśmienicie. Bo tam, gdzie jest miłość, wszystko się udaje! To slogan, ale taka jest prawda. Zobaczcie sami – pudrowe róże, delikatne odcienie ecru, delikatne róże, a jednocześnie zabawne wycinanki koreańskie, które ozdobiły ramki z nazwami stołów i rozpiską gości. Część gości z Korei była w tradycyjnych strojach, co fantastycznie kontrastowało z typowym angielskim dworem i wystrojem.