Czy uwierzycie, że po tylu latach oglądania sukienek ślubnych, ciągle nie mam dość? Dziś chciałam Wam pokazać propozycji ERSA ATELIER, które urzekły mnie lekkością i niesamowitym eksponowaniem kobiecości. Przyznaję, że nie znałam wcześniej, tej rumuńskiej marki. Jestem przyzwyczajona do tego, że bastionami mody ślubnej są Hiszpania, Włochy i USA. Natomiast, jak się okazuje, coraz więcej bardzo ciekawych projektantów można spotkać poza tymi trzema krajami. Podoba mi się połączenie vintage i nowoczesności w tych kreacjach. Jest w nich, jakiś romantyczny, dziki rys. Będę z uwagą śledzić ich kolekcje i propozycje, bo myślę, że podążają w ciekawym kierunku.