Boho nigdy dość! Szczególnie, gdy jest to boho z pazurem, czyli to, co lubimy najbardziej na Bridelle! Cudowna Panna Młoda! Szalona, urocza, wytatuowana! Kocham takie dziewczyny! Jako kolor przewodni swojej stylizacji, nasza PM wybrała piękny, zgaszony kolor seledynowy, który genialnie komponował się ze śmietankowym odcieniem sukni i karnacją. Buty i naszyjnik oraz bukiet stanowiły wyraziste i równorzędne detale w całej stylizacji. Przepięknie! Zauważcie ciekawą rzecz. Najczęściej, jeśli któreś z Nowożeńców decyduje się na ekstrawagancki look, to jest to najczęściej Pan Młody. Tu mamy odwrotnie! To ona przyciąga wzrok swoją niegrzeczną stylizacją! Pan Młody natomiast jest pełen dyskretnej elegancji w szarym garniturze. Ślub i przyjęcie odbyły się w słynnym kalifornijskim Smog Shoppe, a całą aranżacja przyjęcia utrzymana była w vintage i boho klimacie. Na gości czekały kaktusy i sukulenty w puszkach z recyclingu ze zdjęciami Młodej Pary. Na stołach znalazły się ciekawe kompozycje z sukulentów w… książkach. Sukulentami ozdobiono również walizkę do której Para Młoda zbierała fundusze na podróż poślubną. I nawet tort ozdobiony został pięknymi, zielonymi roślinami! Uwielbiam takie śluby, które przełamują stereotypowe postrzeganie konkretnego stylu. Boho, najczęściej kojarzące się nam z romantycznymi sukniami, rozwianymi włosami, tutaj zyskało nowy charakter dzięki osobowości Pary Młodej (szczególnie Panny Młodej) oraz niespodziewanym dodatkom, np.: puszkom po papryczkach, których użyto, jako doniczki. CUDO!