Jest wielu zagranicznych fotografów, których bardzo cenię i szanuję za ich styl, dbałość o detale, postprodukcję i prezentację zdjęć. I z radością stwierdzam, że z roku na rok moja lista powiększa się o polskich, fantastycznych fotografików ślubnych! Dziś chciałam Wam zaprezentować duet, który mieliśmy już przyjemność gościć na naszych łamach. To Marta i Maciek ze studio VERY LUCKY STAR. Ich oszałamiającą realizację ze ślubu Natalii i Piotra mogliście zobaczyć TU. Marta i Maciek to nie tylko duet w pracy, ale i w życiu. Razem od 15 lat. Razem z miłości do sztuki i pięknych obrazów. Razem na ślubach towarzyszą innym zakochanym, których uwieczniają na swoich wyjątkowych zdjęciach. Pisałam już w ich debiutanckim poście, że patrząc na ich fotografie, mam wrażenie, że patrzę na obrazy. Klimat zdjęć, wynika z wartości, które wyznają – spokoju, rodziny i bliskości natury. Ich zdjęcia są cudownie nieśpieszne, opowiadają historie miłości swoich Par delektując się każdą minutą spędzoną z Nowożeńcami. To tak niespotykane w dzisiejszych czasach. W ich zdjęciach można się rozpłynąć! Ja oglądając portfolio na blogu VERY LUCKY STAR zapomniałam o zegarku, obowiązkach i nieustająco dzwoniącym telefonie. Każde zdjęcie to była uczta dla oczu! Marta i Maciej są nie tylko znakomitymi fotografami, ale również rzadko spotykanymi kolorystami. Dla mnie, jako absolwentki wydziału historii sztuki to oszałamiające, jak można operować kolorem w fotografii. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to kwestia światła, czy obróbki. Jeśli to obróbka – to są oni nie tylko świetnymi fotografami, ale i doskonałymi grafikami. Kolor i klimat są perfekcyjnie uchwycone i wykreowane. Vintage styl ich fotografii przenosi nas w inny czas. Klimat zdjęć jest absolutnie fenomenalny! Robić zdjęcia może każdy. Fotografować już mniej osób. Ale tworzyć wspomnienia za pomocą aparatu potrafią tylko nieliczni. Duet VERY LUCKY STAR z pewnością do nich należy. Brak dosłowności w ich fotografiach, zachęca do szukania kolejnych kadrów, które może zdradzą tajemnicę. To coś, co czuć, a nie da się nazwać. To coś, czego nie widać, ale czuć. Po prostu urodzeni pod szczęśliwą gwiazdą. Bardzo szczęśliwą gwiazdą 🙂