3/8 WASZE ŚLUBY Joanna i Marcin I

by Bridelle // Karolina Waltz poniedziałek, 17 marca, 2014

Zapraszam Was dziś na absolutnie niezwykły ślub naszej Czytelniczki Joasi. Ślub niezwykły z bardzo wielu powodów. Panna Młoda miała trzy suknie 🙂 Ślub był połączeniem dwóch, zdawałoby się całkowicie odmiennych wizji. Z jednej strony stylowy i elegancki, z drugiej polski i biesiadny. Joanna niesamowicie połączyła wszystkie elementy, a jej ślub był przepiękny! Mam nadzieję, że będzie on inspiracją dla moich Czytelniczek, które obawiają się pewnych rozwiązań i pomysłów! Joanna i Marcin postanowili zrealizować swoje marzenia i ich ślub był naprawdę magiczny! Koniecznie obejrzyjcie wszystkie części oraz przeczytajcie relację Panny Młodej. Linki do kolejnych części oraz zjawiskowego pleneru znajdziecie poniżej.

* * *

Joanna – Nasz ślub był planowany wspólnie przez około rok. Chcieliśmy, aby wiele elementów było zrobionych przez nas samych. To sprawiło, że wszystko wokół nas było bardzo nam bliskie. Stwierdziliśmy, że najważniejsze jest, aby była dobra muzyka, dużo dobrego jedzenia, dobra wódka, ładnie przystrojona sala i smaczny tort. Chcieliśmy stworzyć swobodną i biesiadną atmosferę dla gości. Mieliśmy też parę osób z zagranicy, więc ważne było aby i oni czuli się komfortowo.

Dużą role podczas naszego ślubu odegrał ksiądz Walkowiak, który udzielał ślubu moim rodzicom, jak również udzielał mi chrztu. Proboszcz, który również uczestniczył podczas naszej mszy, uczył nas oboje jeszcze w podstawówce, jak również mamy z nim nasze wspólne zdjęcie komunijne 🙂 A do mszy służył kuzyn pana młodego. W kościele było wzruszająco, a łezki płynęły nam nie raz i nie dwa.

Chcieliśmy spotkać się sami, bez rodziców i rodziny, więc kiedy Marcin przyjechał już po mnie, postanowiliśmy, że spotkamy się na balkonie domu. Był to bardzo wzruszający moment i teraz cieszymy się bardzo, że mieliśmy tą chwilę dla siebie, kiedy pierwszy raz się zobaczyliśmy. Dopiero potem zeszliśmy na dół, gdzie czekała na nas rodzina i rodzice udzielili nam błogosławieństwa.

Jeśli chodzi o ręcznie wykonane ozdoby …najwięcej czasu zajął bukiet. Robiłam go weekendami przez prawie 7 miesięcy. Każdy płatek był starannie wypalany nad świeczką i dopasowywany w odpowiednie miejsce. Winietki również zajęły nam sporo czasu. W hurtowni wybieraliśmy najładniejsze gruszki, aby stały….a nie każda chce ładnie stać i nie każda miała ogonek 🙂 mieliśmy przy tym spory ubaw, jednak kiedy pan młody zerwał się w dzień ślubu rano o 6, aby jechać na sale i ustawiać winietki to już nie było mi do śmiechu 🙂

Miód dla gości zamówiliśmy w Anglii, w miejscu od którego niedaleko mieszkamy, ale sami zdobiliśmy wieczka, co również było dość pracochłonne.

Suknia była pudrowo – różowa. Chciałam czegoś zupełnie innego, a zarazem eleganckiego. Caroline Castigliano spisała się na medal! Nie spotkałam się, aby Castiligano była często spotykana w Polsce, więc tym bardziej uznałam, że będzie oryginalnie. Suknia była jednak dość ciężka, więc od razu zaplanowałam, że będę miała druga na przebranie i chciałam, aby była w stylu vintage i stąd pomysł o Rhianna Royale. Jednak potem coś strzeliło do głowy i moja miłość do kwiatów spowodowała zakup kolejnej z Verise Bridal. Nie mogłam się zdecydować, więc postanowiłam, że samo wyjdzie w praniu. Tutaj juz nie przywiązywałam zbytnio wagi.

Kolory sali miały być ciepłe, a że był to już wrzesień to i jesień, więc tym bardziej pragnęliśmy czerwieni jarzębiny, złota z kłosów zboża i różnych kolorowych kwiatów, ale też elegancji, która pasowałaby do sali. Dziewczyny z Bellavida spisały się świetnie.

Chcieliśmy dobre i naprawdę polskie wesele. Było biesiadnie, były przyśpiewki, było bardzo wesoło. Tort zamówiliśmy od Pani Jullity z Polkowic, ale ciasta były pieczone przez prawie wszystkie gospodynie z wioski po znajomości. Były swojskiej roboty, takie prawdziwie domowe, co również bardzo podobało się gościom.

Nasz pierwszy taniec był tajemnicą i niespodzianką dla rodziców. Tu chodziło właśnie o to, aby Mamom zakręciła się łezka w oku 🙂 Zatańczyliśmy do The Second Waltz, Schostakovich.

Na podziękowanie dla rodziców nagraliśmy parę dni wcześniej film, który pokazaliśmy w trakcie zabawy. Był to bardzo dobry pomysł i również wywołał łezki nie tylko u naszych rodziców… Coś nam się wydaje, że na 10. rocznicę ślubu… powtórzymy taką imprezę 🙂

Bawcie się dobrze! Im więcej para młoda jest na parkiecie, tym więcej też bawią się goście. Naprawdę, tańczcie i bawcie się, nie przejmujcie się, jak wyglądacie, bo z pewnością wyglądać będziecie pięknie. Oczepiny nie za długie, aby nie zamęczyć ludzi 🙂 My poszliśmy na wyczucie i zdaliśmy się na zespół, który prowadził naszą imprezę.

Pamiętajcie, że nie wszyscy też piją tylko wódkę. My mięliśmy Wratislavie, która wszystkim smakowała, ale było też dużo win, a siwucha schodziła tak, że zabrakło 🙂 Mieliśmy też znajomego, który robił kolorowe drinki na zamówienie i okazało się to bardzo dobrym wyborem. Jeśli na weselu jest dużo dzieci, to dla nich to szczególna frajda, bo drink bez alkoholu z fajnym liściem ananasa, parasolką czy ciekawą słomką robią furorę. Dla dzieci mieliśmy też inne upominki, a były to malutkie słoiczki z gumisiami zamiast miodu. O tych najmłodszych też warto pamiętać 🙂

* * *

PALETA KOLORÓW