Chciałybyście, aby Wasz ślub odbył się we własnym ogrodzie? Ja bardzo (oczywiście zaraz po pragnieniu ślubu na plaży)! Amerykanie są mistrzami w organizowaniu garden party i można naprawdę wiele nauczyć się od nich! Czekam z utęsknieniem na polską realizację w plenerze – najlepiej w terenie, który nie ma z założenia bazy logistycznej! Ciekawi mnie ogromnie, jak rozwiązane są problemy z cateringiem, przechowywaniem żywności, alkoholu czy choćby prozaiczna sprawa toalet. Czy ktoś z Was mógłby podzielić się z nami swoimi doświadczeniami? A tymczasem zostawiam Was z uroczym reportażem, w pięknych kolorach – gołębiej szarości i słonecznego żółtego. Skromne dekoracje, ale niezwykle pomysłowe – papierowe lampiony (do kupienia na Allegro i w Ikea), kule z kwiatów, ogrodowe meble i wystarczy! Nie potrzeba nic więcej, poza ogromną dawką czułości, miłości i życzliwych ludzi wokół!