Takiej vintage stylizacji nie spodziewałam się na azjatyckim ślubie 🙂 Jak wiecie, jestem fanką azjatyckich PM i są one dla mnie kwintesencją elegancji i stylu. Najczęściej wybierają one bardzo tradycyjne i klasyczne stylizacje oraz stonowane kolory. Dlatego ten piękny, boho – vintage ślub był dla mnie zaskoczeniem! I to jakim! Stylizacja Pary Młodej, jak najbardziej jest klasyczna i w najlepszym wydaniu. Delikatna suknia (i druga dziewczęca na przebranie), zmysłowa woalka, OBŁĘDNE BUTY! A stylizacja i dodatki? O jejciu! Ogrodowe kwiaty, puszki, koronkowe serwety, materiałowe girlandy i motki włóczki! Coś pięknego! A jakie proste do wykonania! Powiedzcie mi, że wierzycie, tak jak ja, że w Polsce też będą takie śluby! A co mnie najbardziej rozczuliło i zachwyciło? Drewniane wałki do ciasta 🙂 Chyba przygotowane na niesfornego męża 😀
5/9 Na leśnej polanie
Był stylowy ślub w ratuszu w San Francisco, nie mogło zatem dla równowagi zabraknąć ślubu na łonie natury. I chociaż pierwszy, pokazany dziś ślub był cudny, to jednak mojemu sercu bliższe są klimaty naturalne. Przepiękne miejsce w którym odbył się ślub i przyjęcie – położone w lesie, wśród zieleni, z pięknym zejściem z drewnianych bali. Kolory stylizacji są podporządkowane naturalnemu otoczeniu wokół i tak znajdziecie tu mnóstwo mchu, kory drzew, leśnych i polnych kwiatów i roślin. Delikatne pastele jedynie akcentują najważniejsze detale – błękitne suknie druhen, przepiękny, dwukolorowy tort, chabrowe serwety. Nie byłabym sobą, gdybym nie zaakcentowała faktu, że Para Młoda to Azjaci 😉 A co sądzę o guście Azjatek, wiecie sami najlepiej! Uwielbiam ich wyważony styl! Nie ma tu nic ponad. Klasyka w najlepszym wydaniu w niezwykłej scenerii.
zdjęcia: HANNAH SUH PHOTOGRAPHY
1/9 Stylowo w San Francisco
Pytają mnie czasami znajomi z branży ślubnej czy nie nudzi mi się pisać dzień w dzień o tym samym. Bo przecież każdy ślub ma ten sam scenariusz. Są przygotowania, ślub, wesele i plener. Są zawsze Panna i Pan Młody. Są zawsze odświętne ubrania, kwiaty i całe mnóstwo detali. Czy mi się to nie nudzi? NIE! Dlaczego? Bo codziennie pokazuję Wam inny ślub. Inną Parę. Inne emocje, chociaż takie same 🙂 Fascynuje mnie, że ten sam temat, można za każdym razem opowiedzieć na inny sposób. Uwielbiam dopracowane w szczegółach, zaplanowane z pietyzmem i konsekwencją zrealizowane uroczystości. Uwielbiam znajdować perełki, które mam później przyjemność Wam pokazywać. Tak, jak ten ślub. Niezwykły pod każdym względem. O wspaniałej kolorystyce – amarant, fiolet i błękit królewski. O najbardziej stylowej oprawie, inspirowanej latami 40. XX wieku. Takie śluby kocham i podziwiam ogrom pracy, którą włożono, aby całość prezentowała się, jak na tym reportażu. Przepiękna Para Młoda. Ona w cudnej sukni, z kolorowymi butami. On majestatyczny, męski. Oj, lubię takich Panów Młodych 😉 Peonie, pachnące groszki, nieco granatu w papeterii. Ślub w jednym z najpiękniejszych budynków USA – ratuszu miasta San Francisco. I obłędny tort!!! PEREŁKA!