Jeszcze raz odwołam się do wczorajszej sesji do magazynu Bridelle (zajawkę możecie zobaczyć TU), gdzie trzon dekoracji tworzyły starocie oraz lawenda i wrzosy. Nie muszę chyba żadnej z Was przekonywać, jak musiało to wszystko pachnieć 😉 Dodatkowo sesja odbyła się pod dziką jabłonią, a woń dojrzałych owoców uroczo komponowała się z zapachem kwiatów. Ale dość o sesji! Wracamy do ślubu, na którym również znajdziecie lawendę! Uważam, że na wrześniowych i październikowych ślubach lawenda powinna być obowiązkowa 😉 A do tego mnóstwo uroczych detali – ogrodowe kwiaty, szyszki, wycinanki i coś co mnie najbardziej urzekło – słoiczki z domowymi konfiturami, które były jednocześnie winietką i podziękowaniem dla gości! Obowiązkowa na rustykalnym ślubie jest również koronkowa sukienka 🙂 I delikatne loki 😉 Uwielbiam takie stylizacje PM. Ale żeby nie było nudno i przewidywalnie, to PM miała… kowbojki! I LOVE IT!
1/7 Błękitny Paryż
Witam Was w nieco chłodniejszy i deszczowy wtorek! Trzymajcie kciuki, żeby jutro nie padało, bo mamy jutro plenerową sesję do magazynu 😉 Zaczynamy podróżą do Paryża i niedościgniętą atmosferą najmodniejszego miasta na świecie. Ślub stylowy, dopracowany z pięknymi dodatkami i zachwycającą limuzyną. Ale nie ma tu przepychu i przesady. O nie! Francuzi nie znoszą stylu, który często znajdziecie na amerykańskich ślubach. Francuzi wybiorą niewiele elementów, ale za to wszystkie w najlepszym wydaniu (to samo dotyczy m.in.: kultury jedzenia Francuzów). Także mamy piękną Parę Młodą, niebieskie hortensje (cudowne), lśniącą limuzynę z szoferem, elegancki, lawendowy tort. Nie ma tu wielu detali. Prawda? A ślub robi ogromne wrażenie. Ma w tym na pewno swoją ogromną zasługę magiczne miasto, którego najsłynniejsze budowle widać w tle. Chic!