O ślubach tylko we dwoje, zwanych po angielsku elopement (dos. tłum. ucieczka z kochankiem), pisałyśmy niejednokrotnie. Przyznam, że my uwielbiamy takie śluby 🙂 Z nutką szaleństwa, tajemniczości. Tylko we dwoje (plus osoba, która udziela ślubu i ewentualnie świadkowie), słowa wypowiedziane tylko sobie. No cóż. Kochamy romantyczne śluby 😉 Czy ślub tylko we dwoje wyklucza udział innych osób? Czy można wziąć ślub tylko we dwoje, ale urządzić przyjęcie weselne? Oczywiście tak! W polskim prawie (dotyczy to ślubu kościelnego-konkordatowego oraz cywilnego) konieczna dla stwierdzenia ważności zawarcia małżeństwa jest obecność świadków. Zatem raczej nie unikniecie czy to w kościele, czy to w USC obecności osoby udzielającej ślub oraz dwóch świadków. Na świadków wybiera się zawsze osoby najbliższe, zatem ich obecność nie powinna być szczególnie deprymująca 😉 Takie rozwiązanie wcale nie jest fanaberią! Pomyślcie – marzycie o ślubie na Hawajach. Dość skomplikowane i kosztowane byłoby zabranie ze sobą wszystkich gości na ślub, prawda? Dlatego właśnie, jak najbardziej dopuszczalne jest zawarcie związku małżeńskiego tylko w gronie świadków. Tak zresztą zrobili bohaterowie poniższego ślubu. Spójrzcie na ich zaproszenie – informują o ślubie tylko we dwoje, ale zapraszają na przyjęcie weselne. A, zapomniałam o fotografie 🙂 Przecież ktoś musi uwiecznić ten niezwykły moment 🙂
1/6 Smakowicie!
Ślub powinien być piękny i radosny! To oczywisty! Powinien być również… smakowity! O czym przekonacie się oglądając zdjęcia z dzisiejszej pierwszej realizacji! Fantastyczny klimat, piękne kolory i przepyszne frykasy! Tak smakowitego ślubu nie widziałam nigdy! Motyw jabłek i kolor malin doskonale wpisały się w konwencję tej realizacji! Nic dziwnego zresztą, skoro ślub i przyjęcie odbyły się w starym sadzie! Kolejny raz sprawdza się moja teoria, że to ludzie kształtują miejsce, a nie miejsce determinuje ludzi! Czy w Polsce nie ma sadów? Oczywiście, że są! Dlaczego nie odbywają się w nich śluby? Zaraz pojawią się odpowiedzi, że to skomplikowane, że pogoda, że brak kuchni i zaplecza sanitarnego, że brak prądu, wody itd. To wszystko prawda! Czy trudności nie są po to, aby je pokonywać? A marzenia po to, aby je realizować?! Dla tych wszystkich, którzy szukają w sobie odwagi i motywacji do realizacji swojego wymarzonego ślubu w stodole, na polanie, w lesie lub sadzie lub na plaży dedykuję ten post. A Ci, którzy marzą o ślubie w dalekiej, pięknej, dzikiej i stylowej Australii, polecam Diamonds and Petals wedding photography in Melbourne 🙂 Jestem totalnie zauroczona i zachwycona tą realizacją! Energetyczne kolory, przepiękna, swojska i tak dobrze nam znana sceneria i mnóstwo prześlicznych detali od których może zakręcić się w głowie! Nowożeńcy zadbali o kosze pełne jabłek, pyszne małe tarty z jabłkami i puszki z przetworami o pięknych, nobliwych etykietach! Specjalnie dla gości ustawiono drewniany stół na którym znalazły się pyszności dla gości 😉 Zadbano nawet o takie rekwizyty, jak stara waga czy kasa, które miały imitować wiejski stragan z owocami 🙂 Kocham takie pomysły! Kocham konwencje, które bawią się starociami typy wagi, odważniki, pordzewiałe kasy czy kosze wiklinowe i drabiny! Po stokroć bardziej zachwycają mnie śluby w takiej aranżacji, niż wymuskane, odmierzane od linijki scenografie. Para przygotowała również świetny bufet ze starego kredensu w którym serwowano lekkie owocowe alkohole – białe wino oraz jabłkowe martini. Cudne aranżacje na stołach to kolejny niesamowity punkt tej realizacji, bowiem imiona i numery stołów wykaligrafowano na… drewnianych deskach kuchennych 🙂 Nie mogłam sobie wyobrazić piękniejszego początku tygodnia! Zapraszam!
REKLAMA
zdjęcia: BRITTANY DOW PHOTOGRAPHY
1/6 Style Me Boho
Myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy w realizacjach w stylu boho. Oczywiście myliłam się 😉 Nie wiem jak to jest, ale ta stylistyka stanowi dla mnie nieustające źródło inspiracji! Jestem po raz kolejny zauroczona przepięknym ślubem w stylu boho! Myślę, że najbardziej pociągający dla mnie jest fakt, że śluby boho nie mają żadnych sztywnych ram, poza które nie można wykraczać. Ba! Wykraczanie poza konwencje jest jak najbardziej pożądane w stylistyce boho! I taki właśnie jest ten ślub! Niepoprawny, szalony, romantyczny! Wszystko jest tak rozkosznie niepasujące do siebie w tradycyjnym pojęciu stylu, że całość robi wrażenie chaosu. Ale z tego chaosu wyłania się niesamowity, piękny ślub. Zobaczycie! Panna Młoda w lekkiej, luźnej sukience z wiankiem na włosach – kwintesencja boho! Warto zauważyć, że w wianku znalazły się kwiaty ciemiernika, nazywanego zimową różą. To przepiękny kwiat, mało znany w Polsce, ale przepiękny i niezwykle urokliwy. Luźny bukiet Panny Młodej i bukiety druhen również utrzymane były w stylistyce boho. Ciekawym akcentem są bardzo intensywnie amarantowe jaskry, które dodały całej kompozycji pazura! Na pewno większość z Was zwróciła uwagę na stylizację Pana Młodego. Chyba po raz pierwszy widzę Pana Młodego w… swetrze! Stylizacja przyjęcia to majstersztyk! Genialne wykorzystanie przestrzeni! Wnętrze restauracji przy winnicy, które łączyło w sobie nowoczesność i rustykalną tradycję było fantastycznym obiektem na przyjęcie weselne w stylu boho. Młoda Para w rewelacyjny sposób wykorzystała drewniane skrzynki po winie, deski z plastrów drewna, wypreparowane czaszki zwierząt i kamienie do stworzenia niepowtarzalnej atmosfery. Zwróćcie uwagę na blaty stołów – nie przykryto ich obrusami! Wykorzystano piękne drewno blatów, jako jedyną ozdobę. Przy okazji na takim rozwiązaniu można nieco zaoszczędzić 🙂 Lekkie, luźne kompozycje z sezonowych kwiatów dopełniły całość. STYLE ME BOHO!