Kiedy zobaczyłam ten ślub, od razu przypomniały mi się piękne zabudowania, które można znaleźć na Śląsku. Poniemieckie, stare budynki, które nie były wyrafinowaną architekturą, ale swoją solidnością i proporcjami zachwycają do dziś. Albo stary młyn! Takich miejsc brakuje nam w Polsce, przyznajcie! Buduje się, co prawda sporo nowych obiektów, ale nie dorównują one urokiem starym budynkom. W tak niezwykłym i cudnym miejscu odbył się ten zjawiskowy ślub. I znowu mogłabym się roztkliwiać i rozwodzić nad każdym detalem i kolorami. Ale nie mogę nie wspomnieć o kolorze sukienek druhen – ciepłym, kawowym i bardzo sexy. Piękny, nieco niedbały bukiet Panny Młodej z grodowych i polnych kwiatów. Przecudowne winietki ozdobione pojedynczymi kwiatami! Karty menu przewiązane pastelowymi skrawkami tkanin. Koroneczki przy rękojeściach bukietów i cudne swojskie dania! Miseczki wypełnione sosami musiały kusić kolorami i aromatami! I mój ukochany patent na napoje – ogromne słoje z kranikami, gdzie przez szklane ścianki widać, co się pije 🙂 Można przygotować napoje słodkie z owocami i wytrawne z cytryną i miętą. Dla miłośników wsiowych klimatów (czyli mnie) stylizacja marzenie!
1/9 Romantyczne Hawaje
Uwielbiam śluby nad brzegiem oceanu. Nie wiem, czy w poprzednim wcieleniu byłam żoną marynarza, a może byłam poławiaczem pereł. W każdym razie ciągnie mnie nad wodę niemożebnie 😀 Dlatego, kiedy znajduję tylko takie perełki, jak ten ślub, nie mogę się powstrzymać, aby go nie pokazać. Tym bardziej, że fotografowała Natalie Moser, którą uwielbiamy! Przepiękny ślub i cudna Para. W Panu Młodym mogłabym się z miejsca zakochać 😉 (wybacz kochanie!). Panowie w japonkach, Panie z papierowymi, kolorowymi parasolkami, obowiązkowe girlandy ze świeżych kwiatów. Widok na ocean zapiera dech w piersiach! Podoba mi się niesamowicie wyważona proporcja pomiędzy hawajskimi elementami, które w nadmiarze stają się kiczowate, a subtelną, kontynentalną elegancją. To wielka umiejętność zachowania umiaru, pomiędzy różnymi stylami. A niech to! Jeśli mam wziąć ślub na Hawajach, to może być kiczowaty! 😀
zdjęcia: NATALIE MOSER
5/10 Nonszalanckie art deco
Ten ślub to nie tylko mocny akcent art deco, ale również piękna kolorystyka i doskonały mix dwóch stylizacji. Czyli to, co kocham najbardziej. Piękne czarno – białe detale. Wachlarze na kartach menu, obicia krzeseł, obrusy i podłoga. Mocne, zdecydowane akcenty, które idealnie połączono z żywymi i soczystymi kolorami wstążek na których zawieszono winietki, egzotycznych storczyków i kalii oraz… sukienek druhen 🙂 Prawda, że mieszanka energetyczna godna pozazdroszczenia? Typowe dla art deco detale graficzne znajdujemy również na pięknie ozdobionym torcie. Bezwzględnie należy zwrócić również uwagę na Parę Młodą. Panna Młoda w przepięknej sukni z delikatnym koronkowym wykończeniem. Przepiękny bukiet z różowo-fioletowych kalii i białych storczyków. Kolory kwiatów nawiązywały do girlandy ze wstążek. Napis Forever ze styroduru w symboliczny sposób naznaczył całą uroczystość.