Lubię stylizację lat 60. – retro dodatki, miękkie światło, proste formy (ale nie ascetyczne) i słodki klimat. Chciałam Wam pokazać ten ślub, przede wszystkim z uwagi na paletę kolorów – zastosowano tu właściwie dwie barwy – biel i granat w różnych odcieniach. Pięknie komponujące się z bielą sukni granatowe szpilki, szarfa do kwiatów oraz suknie druhen. Całość tworzy stylową i klarowną całość.
HOT, HOT, HOT!
Takie kolory, taki błysk i taka energia są tylko w jednym miejscu na Ziemi. To Kalifornia! Niesamowite i niezwykłe jest miejsce ślubu i wesela. To MOLAA – Muzeum Sztuki Latynoamerykańskiej – chyba jedno z najbardziej ekstrawaganckich miejsc w których zawarto małżeństwo. Niesamowite, soczyste kolory. Cudowne, mocne, agresywne połączenie bieli, czerni, granatu i pomarańczu. Wspaniały kontrast z amarantowymi ścianami obiektu. Wyjątkowe zdjęcia mojej ulubionej Natalie Moser. Przepięknie, słonecznie, radośnie. Na taki ślub wybrałabym się nawet na koniec świata!