Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności 😉 Kolejny ślub nad brzegiem oceanu! Jestem stuknięta! Wiem! Ale wszystko na tym ślubie mnie powala! Otoczenie! Hawaje, zachód słońca, wiatr kołyszący liście palm. Stylizacja Pary Młodej – na luzie, krótka sukienka, rozpuszczone, muskane wiatrem włosy, Pan Młody bez marynarki. Dekoracje – proste, wręcz surowe – deski surfingowe, naturalne tkaniny – juta, sznurki, kwiaty znane z ogrodów. Przyjęcie pod gołym niebem, a nad głowami rozciągnięte girlandy światełek. Druhny w niezobowiązujących, jednolitych kreacjach – jedynie spódniczki łączą ich stylizacje, bluzki i buty to już indywidualny wybór dziewczyn. Całość Aloha!
5/6 Yummy!
I znowu będzie pysznie! Jak ja żałuję, że nie można poczuć tych smaków i zapachów! Tak smacznej sesji, nie widziałam bardzo dawno! Pełna kolorów, zapachów kwiatów i pięknych dań sesja, w której wykorzystano elementy mojego ukochanego vintage! Porcelana, szkło, butelki, słoiczki, stara maszyna do pisania, pobielana klatka na ptaszki, fotel i obłędny patefon! No kocham takie stylizacje! Fotograf zwrócił ogromną uwagę na detale, które znalazły godne miejsce na zdjęciach! Przepiękne kwiaty – polne i ogrodowe. Pastelowe, wypalone słońcem kolory i przeurocza Para Młoda! Oczywiście wystylizowana w klimacie lat 40. i 50. A tort z błękitnymi detalami i takiż sam rower – POEZJA!