A kiedy już będziemy wszystkie piękne i gładkie po zabiegach, które można wygrać w konkursie TU, to jednym miejscem, które wyobrażam sobie na ślub jest Meksyk 😉 I jego obłędne plaże. Na zachętę mam dla Was wyjątkową realizację z pięknego i kolorowego Meksyku. Pisałam już wielokrotnie, że zamożni Amerykanie często wybierają Meksyk i Karaiby na miejsce swojego ślubu, bowiem koszty organizacji wraz z przelotem dla wszystkich gości są porównywalne z ekskluzywnym ślubem i weselem w USA. Cudowny jest ten ślub! Pełen słońca, wiatru i niezwykłej przejrzystości. Niestety w Polsce osiągnięcie takich efektów z uwagi na nasz klimat i nasłonecznienie nie jest możliwe. Uwielbiam tę soczystość kolorów! I to ciepło, które widać na zdjęciach! I te kolory! Nasi bohaterowie zdecydowali się na ciepłe barwy, ale w nieco stonowanych odcieniach. Róż, amarant, pomarańcz, fiolet – barwy dominujące idealnie zostały skontrastowane z odcieniami piasku. Panna Młoda w lekkiej, przewiewnej sukni. Druhny w drapieżnych kreacjach w złote cętki 🙂 Boskie! Do tego obowiązkowe kapelusze sombrero oraz… okulary przeciwsłoneczne, które czekały na gości rozłożone na krzesełkach w miejscu uroczystości zaślubin. To czego najbardziej im zazdroszczę to ciepła noc. W tamtejszym klimacie można bez obaw bawić się całą noc pod gołym niebem lub namiotem wybudowanym z naturalnych materiałów. A puszczanie lampionów na brzegu oceanu o zmroku jest zwieńczeniem magicznego, radosnego i kolorowego ślubu. Cudo!
1/5 W małym, białym domku
Zakochałam się w tym ślubie! Kolorach! Sukni! I w małym, białym domku w którym odbyło się przyjęcie weselne 🙂 To miejsce jest obłędne! Zobaczycie je na przedostatnim zdjęciu 🙂 Idealna stylizacja – lawenda, stare, zmurszałe doniczki, srebrne naczynia. Przepiękna adaptacja francuskiego stylu shabby chic w wersji amerykańskiej. Panna Młoda w cudnej sukni i ciemnolawendowych bucikach wyglądała zniewalająco! Do tego rustykalny bukiecik z horetnsji, róż i brunii. Uroczo, nonszalancko, stylowo, bardzo w stylu prowansalskim! Głównym motywem i kolorem w dyskretnych detalach była lawenda. O tym, że jest to niezwykle wdzięczna roślina pisałam niejednokrotnie, ale na tym ślubie lawenda została wyeksponowana w bardzo ciekawy sposób. Umieszczono ją w glinianych doniczkach i eleganckich gazonach w otoczeniu świeczek. Przyjęcie po ślubie odbyło się pod gołym niebem, na tle przepięknych krajobrazów. W małym, białym domku znalazł się słodki bufet i strefa relaksu. Zwracam uwagę na urokliwe dekoracje – mnóstwo starych, srebrnych naczyń z pojedynczymi ogrodowymi i polnymi kwiatami, którymi udekorowano belki i przęsła w domku. Na słodkim bufecie, czy też raczej komodzie znalazły się domowe, najlepsze na świecie ciasta. To bardzo małe przyjęcie – jeśli policzycie miejsca przy stole, okażę się, że gości było około 12 osób. Małe, dopracowane, urocze, intymne! Piękne! Przypomnę Wam inną realizację na mini ślub, która odbyła się w Polsce 🙂 Wiele Czytelniczek zapewne pamięta ten ślub. Ale ci z Was, którzy go jeszcze nie widzieli, koniecznie niech klikną TU 🙂 W Polsce też, jak widać można 🙂