Jak wiadomo, kocham kolor niebieski. I często pokazuję go w połączeniu z innymi, pastelowymi kolorami. Ale nie pamiętam, czy kiedykolwiek miałam na blogu, tak urocze zestawienie błękitu i soczystego odcienia mandarynki. A do tego motyw lotniczy! Czego chcieć więcej? Zobaczcie, jak fantastycznie przygotowane i zaplanowane zostały detale – papeteria z motywem samolotu, lampiony oklejone mapami, butonierka z maleńkim śmigłem i nawet tort zwieńczony został samolotem! Piękne detale, które zostały ocieplone pomarańczem kwiatów w butonierce i krawatu. Zwracam uwagę na kolor garnituru Pana Młodego – ciepły, brązowy odcień wielbłądziej wełny. MIODZIO!
5/9 Troje bohaterów
Jak wiecie, mam ogromną słabość do zwierząt i śluby w których uczestniczą zwierzęta, szczególnie mnie rozczulają. Nie inaczej jest w przypadku tego ślubu – uroczy buldog angielski jest trzecim bohaterem tego wyjątkowego dnia 😉 Ale ślub jest ciekawy, nie tylko z powodu psa. Szalenie podoba mi się stylistyka – Panna Młoda wystylizowana na lata 70., Pan Młody z kolei ubrany jest w stylu lat 20. Fantastyczny mix, który idealnie wpisał się w porę roku i aranżację przyjęcia. Widać, że ślub odbywał się jesienią, do czego nawiązują dekoracje – winietki wypisane na wyciętych liściach, oraz kolory – ciepłe pomarańcz i brązy. Kontrastowe granatowe buty świetnie pasują do całej koncepcji i nadają całości oryginalności. LUBIĘ TO!