Przeszukiwanie tagu sesja ślubna

W romantycznej szklarni EWA BERNAŚ FOTOGRAFIA

by czwartek, 31 sierpnia, 2017



Przedstawiamy cudowne kadry EWY BERNAŚ z niezwykle piękną modelką w roli głównej. Przy realizacji sesji pracowały utalentowane, pełne pasji kobiety, więc efekt końcowy nie mógł być inny niż naprawdę zachwycający. Na zdjęciach panuje subtelny i romantyczny klimat, ale zarazem bardzo zmysłowy, dzięki cudownej urody Joannie Błaszczyk. Jej wyrazisty makijaż oraz delikatna fryzura wyszła spod ręki Agnieszki Ogrodniczak. Przyznajcie, że wygląda obłędnie kobieco! Suknia z kolekcji Papilo pochodzi z salonu Freya w Szczecinie. Cudownie komponuje się z subtelnością, a także niebywałą kobiecością Joanny. Za oprawę florystyczną odpowiedzialna była Pracownia Open Art, która stworzyła prawdziwe kwiatowe cuda. Efektowny bukiet z eukaliptusa i czerwonych egzotycznych kwiatów, delikatny wianek, a także dekoracyjny wieniec dekoracyjny nadały całości cudownego, magicznego i nieco melancholijnego klimatu. Niezwykły charakter zdjęć z pewnością jest dużą zasługą cudownego miejsca. Szklarnie to naprawdę przepiękne i klimatyczne miejsce. Surowe szkło, folia i metal dają możliwość stworzenia niesamowitych efektów, zwłaszcza w połączeniu z delikatną i niezwykle piękną modelką. Spójrzcie tylko jak Joanna cudownie wygląda w świetle subtelnie padających promieni słonecznych odbitych w folii szklarni. Na sesji był obecny również uroczy tort oraz ciasteczka w kształcie serduszek wykonany przez Manufakturę Wypieku. Te cukiernicze cudeńka posiadają niewielkie czerwone elementy, które podobnie jak czerwone paznokcie modelki, jak i kwiaty w bukiecie w tym kolorze dodają całości zmysłowego charakteru. Dzięki wspaniałej współpracy wszystkich zaangażowanych udało się stworzyć obłędnie romantyczne i klimatyczne fotografie. EWA BERNAŚ przepięknie debiutuje na Bridelle! Jesteśmy zachwycone stylistyką i atmosferą realizacji!

Fotograf: Ewa Bernaś

www.ewabernas.pl

Modelka: Joanna Błaszczyk

www.bjoanna.maxmodels.pl

Makijaż, fryzura: Agnieszka Ogrodniczak

www.agaogrodniczak.pl

Wianek, bukiet, wieniec dekoracyjny:  Open Art Pracownia Dekoracji i Aranżacji

www.facebook.com/PracowniaOpenArt

Suknia: Papilio / Salon Freya Szczecin

www.salonikfreya.pl

Tort, ciastka serduszka: Manufaktura Wypieku

www.manufakturawypieku.pl

REKLAMA

bookab

zdjęcia: EWA BERNAŚ

6/6 Fotograficzna włoska przygoda

by piątek, 21 kwietnia, 2017



DAREK SZUBIŃSKI www.fotoszubi.pl –  Chciałbym nieco z innej perspektywy zaprezentować owoce pracy fotografa kiedy wszystko zaczyna się od otrzymanej na skrzynce emailowej wiadomości:

Kasia i Karol (Para Młoda) – Witam, na Państwa stronie udało mi się odnaleźć zdjęcia związane ze ślubem w Toskanii. Proszę o informację czy wstępnie podjęlibyście się ponownie wykonania takiej sesji na przełomie maja/czerwca 2016 r. – okolice Pizy lub Bergamo. Jeśli tak to jakie były by warunki takiej współpracy. Z uwagi na to, że wolelibyśmy nie korzystać z usług weeding planera i sami wszystko zorganizować i dopilnować, jeśli macie Państwo namiary na osoby mogące nam pomóc w pozostałych kwestiach – kościół, kwiaty, makijaż czy nawet nocleg, bylibyśmy wdzięczni za wszelkie wskazówki.

REKLAMA

bookab

W swojej pracy uwielbiam wyzwania, niestandardowe pomysły i ludzi, którzy są zdecydowani uciekać od schematów narzucanych im przy okazji organizacji ślubu. Odpowiedź jaką wysłałem do Kasi i Karola przedstawiała moje pomysły związane z urzeczywistnieniem ich marzeń. Wiedziałem, że dużo mogę pomóc bo znałem i piękne miejsca, w których niejednokrotnie realizowałem zlecenia sesji ślubnych i wiedziałem jak dotrzeć do wspaniałego  polskiego księdza. Miałem rozwiązanie  na większość pojawiających się zagadnień. To w sumie mój zawód wyuczony i wykonywany przez 10 lat – zarządzanie i organizacja, w czym czuję się wyśmienicie podobnie jak i w fotografii ślubnej.

Ponieważ dzieliła mnie odległość 400 km od Kasi i Karola głównie prowadziliśmy korespondencję emailową.  Tym sposobem duża ilość pomysłów nabierała koloru i wyrazistości.  W końcu pojawiają się dla mnie cenne informacje, rekompensujące moje zaangażowanie w urzeczywistnianiu marzeń Kasi i Karola o ślubie we Włoszech:

Kasia i Karol (Para Młoda) – Dzięki za zaangażowanie. Na prawdę miło spotkać kogoś pomocnego, z pasją i autentyczną chęcią do „pracy”. A muszę przyznać, że maile (mimo iż rozległe) stanowią doskonałą odskocznię od codzienności 🙂 

Najtrudniejszym ogniwem było ustalenie na odległość spraw formalnych z księdzem. Kilka dni zajęło mi dotarcie do niego i uzyskanie kontaktu telefonicznego, który mogłem przekazać Kasi i Karolowi. Ostatecznie dostałem kolejną wspaniałą wiadomość:

Kasia i Karol (Para Młoda) – Panie Darku, pełen sukces! 🙂 przemiły, bezproblemowy ksiądz. pobieramy się /…/  Potwierdzone, 21.05 (sobota) Vernanzza 🙂 żadnych zmian w tej kwestii już nie będzie!

Zbliża się rocznica ich ślubu, poprosiłem więc Kasię i Karola o kilka słów, którymi mogli by opisać wydarzenia dotyczące ich ślubu i naszej współpracy. Poniżej opowieść, jaką przesłała do mnie Kasia.

Kasia i Karol (Para Młoda) – Decydując się na ślub za granicą wszystko było dziełem przypadku. Na pewno nie był to z góry narzucony plan, z którym nosiliśmy się od dawna. Decydującym argumentem było to, że daleko nam do naszej polskiej mentalności, gdzie wszystko w przypadku ślubów robimy „bo trzeba”, „bo wypada”, „bo tego oczekują od nas wszyscy wokół”, a tak naprawdę większość z zaproszonych gości naszej Drugiej Połowy widzimy po raz pierwszy (i ostatni?) w naszym wspólnym życiu.

Kasia i Karol (Para Młoda) – 20 maja 2014 r. poznaliśmy się, 20 maja 2015 r. mój obecny Małżonek oświadczył się, data 20 maja 2016 r. była oczywista – kolejny, zdecydowany krok. Czemu ślub za granicą? Po pierwsze – bo w Polsce próba znalezienia sali, fotografa, orkiestry pół roku przed uroczystością jest niemal niemożliwe, po drugie –  ilość i rzeczy do załatwienia była nie lada wyzwaniem a my nie chcieliśmy dać się zwariować, po trzecie – miał to być Nasz dzień, nie chcieliśmy dać się zwariować, spełniać cudzych oczekiwań, zapominając o nas samych. Agencje weeding planerskie nie wchodziły w grę. Jedna agencja okazała się pomyłką, druga i trzecia podobnie. Nie było „chemii”, o którą chodziło. Momentem przełomowym był przypadkiem trafiony blog Polki, która zdecydowała się na zorganizowanie kameralnego ślubu na własną rękę w Barcelonie. Obyło się bez problemów z kwiatami, samochodami, usadzaniem gości, orkiestrą, rezerwowaniem kościoła dwa lata naprzód.. Byli tylko przyjaciele, dobre wino, szczere intencje ludzi wokół. I to było to, to było właśnie to czego szukaliśmy!

Kasia i Karol (Para Młoda) – Kluczem do naszego sukcesu okazało się na trafienie na serdecznych i zaangażowanych ludzi. Znalezienie sukienki ślubnej, którą można było zmieścić do walizki udało się bez problemu, zamówienie wiązanki ślubnej i jej przelot samolotem na trasie Gdańsk – Piza, zaproszenia dla gości w iście włoskim stylu tak samo. Przyszedł czas na to o czym nie mieliśmy nawet pojęcia jak się zabrać – transport, nocleg dla ponad 20 osób, fotograf, fryzjer, kościół, sprawy formalne, restauracja.. Upatrzony od jakiegoś czasu fotograf ślubny oddalony od nas o 400/500 km – żaden problem, w końcu jeśli latają samoloty do Włoch, mogą latać też i do Warszawy! Wolny termin akurat w tym jednym wymarzonym dniu – mamy to! W lutym pakujemy się i lecimy do Modlina. Grad, deszcz, zamknięte wszystkie możliwe miejsca gdzie można było by spokojnie usiąść i porozmawiać skończyły się tym, że wylądowaliśmy na stacji benzynowej z kubkiem kiepskiej kawy. Nie mogło to być nic innego jak złe dobrego początki. Tak też się stało. Ilość dobrej kawy już na miejscu odbiliśmy sobie z nawiązką. FOTOGRAF ŚLUBNY Darek Szubiński, którego każdemu z czystym sercem polecamy pomógł nam znaleźć urocze i wymarzone miejsce na uroczystość. Góry, morze, słoneczne winnice, kameralny kościół. I to wszystko w jednym miejscu!

Kasia i Karol (Para Młoda) – Nie chcieliśmy, żeby ktoś prowadził nas za rękę krok po kroku i mówił co mamy robić. Włoska mentalność i serdeczność pozwoliła nam na oszczędzenie sobie miesięcy nerwów i stresu towarzyszących przygotowaniom. Przyjazd do Włoch na miesiąc przed ślubem rozwiał nasze wszelkie wątpliwości. Właściciel kameralnego hotelu nie oczekując w zasadzie niczego w zamian ugościł nas lepiej niż sami moglibyśmy o to poprosić. Zaopatrzył nas we wszystko co gościom i nam jako Parze Młodej mogło być potrzebne. Znalazł najlepszą restaurację w okolicy, zamówił kwiaty w pobliskiej kwiaciarni, nasz wymarzony tort uwzględniając wszystkie wskazówki, ściągnął do miasta najlepszego fryzjera, który w tym dniu miał się zająć nie tyle dobrą fryzurą co doskonałym samopoczuciem. Piękna kobieta to przecież nie ta, której fryzurze poświęcono dużo uwagi a tylko ta, która jest szczęśliwa i kochana. Ksiądz, który nie tyle zgodził się odprawić polską mszę, co w zasadzie przyjął nas jak swoich przyjaciół – zaprosił do domu, ugościł wszystkim tym co miał, pokazał co we włoskiej kuchni i mentalności jest najlepsze. 

Kasia i Karol (Para Młoda) – Dolce Vita! Młodzi uśmiechnięci ludzie, słońce, doskonały klimat, wspaniałe jedzenie, serdeczni ludzie i przede wszystkim czerpanie pełnymi garściami z tego co jest tu i teraz. Cała ta logistyka, podróż na trasie Gdańsk – Vernazza, miesiące przygotowań były warte tego co osiągnęliśmy. Tutaj na miejscu nie moglibyśmy pozwolić sobie na wiele rzeczy… Skrzący się w słońcu szampan pity w plastikowych kieliszkach na tarasie u proboszcza w kameralnym gronie z widokiem na morze, do tego włoska foccacia zamiast wystawnych przekąsek. Lokalne wino i lody zamiast aperitifu, grilowana ryba i makaron z pesto w zamian za rosół i pieczonego dzika. Podróż pociągiem na miejsce uroczystości zamiast luksusowej limuzyny i masa ludzi krzyczących na każdym kroku „auguri, auguri!” i rzeczywiście cieszących się naszym szczęściem.

Kasia i Karol (Para Młoda) – Podejmując decyzję drugi raz nie zastanawialibyśmy się nawet przez moment. Są rzeczy, których w takim dniu nie da się zaplanować, wyreżyserować i zapanować nad wszystkim. Chodzi o to, żeby być w miejscu w którym chcemy być, z ludźmi z którymi chcemy spędzić ten czas. A z perspektywy czasu wszystkie niepowodzenia i przypadkowe sytuacje okazują się najlepszymi rzeczami, które mogły nas spotkać. Czasem musimy odpuścić i zaryzykować. Tylko wtedy możemy spróbować czegoś nieznanego i zyskać o wiele więcej niż trzymając się tylko utartych standardów. Odrobina ryzyka opłaciła się. Mamy przepiękne zdjęcia, wspomnienia. Miejsce do którego możemy (i chcemy) wracać niemal na każdą naszą rocznicę i wiemy, że na pewno nic co tam spotkamy nigdy nas nie rozczaruje.

zdjęcia: Fotografia ślubna, Darek Szubiński