Granat nie jest często wybieranym kolorem na ślubach. To dość trudny kolor, który świetnie komponuje się z wieloma barwami, ale u wielu osób budzi bardzo formalne i szkolne skojarzenia. Obalamy dziś ten mit i pokażę Wam przepiękny, elegancki ślub z kolorem przewodnim – navy. Granatowy garnitur Pana Młodego, sukienki druhen, dżinsy drużbów i papeteria. Kolor bardzo elegancki, tym bardziej, że połączono go z pastelowym odcieniem brzoskwini oraz zgniłą zielenią. Kilka elementów w odcieniach brązu, sienny i rudości nadało całej stylizacji nobliwy i stylowy charakter. Połączenie kolorów najwyższej próby, zrównoważono ciekawymi dodatkami. Skromne, ale piękne dekoracje z kwiatów na stołach umieszczono w latarenkach i miniszklarenkach. Zakochałam się w pojedynczych probówkach w których umieszczono kolorowe, pastelowe maki, jaskry i róże oraz w stanowisku photo booth, które udekorowano różnymi ramkami. Pomysłowo i stylowo!
1/10 My dear deer ;-)
Przyznaję, że w Polsce hasło jeleń, ma dość jednoznaczne i wcale nie pozytywne skojarzenia 😉 Mamy w końcu sławne jelenie na rykowisku – zmorę każdego salonu w czasach PRL, a na mężczyznę, którego partnerka ma problemy z dochowaniem wierności mówimy nie inaczej, jak jeleń 😉 Jednak ja jestem niezrażona i zauroczona jeleniami oraz boho stylizacją pokazuję Wam piękną sesję z motywem jelenia oraz innego zwierza leśnego. Jak wiadomo mam ogromną słabość do stylizacji boho. Nieco potarganych, pozornie niedbałych, wykorzystujących nierzadko zaskakujące przedmioty. Nie inaczej jest na tej realizacji. Drewniane misy i świeczniki, obrusy w tzw.: printy, które są obecnie bardzo modne, jelenie poroże, nawet na zaproszeniach jest motyw rogów i struktura drewna. Zwracam uwagę na drewniane plastry z których zmontowano paterę do babeczek i uroczą wyszywankę z zabawną grą słów. Muszę również wspomnieć o stylizacji obojga Nowożeńców. Ona w romantycznej, bardzo boho sukni, z rozpuszczonymi włosami, obowiązkowym wianku na głowie i ciepłej etolce. On w garniturze o kolorze orzecha, z zawadiackim kapeluszem i zadziornych szelkach. LUBIĘ TO!
zdjęcia: GWS
4/9 Sielanka i sianko
I jeszcze jeden rustykalny, sielankowy ślub! Powiedzcie mi dlaczego u nas jest tak niewiele takich realizacji? Czy to z braku miejsc, czy też może odwagi Nowożeńców, aby zmierzyć się z pokutującą w Polsce przaśnością? Uwielbiam przełamujące stereotypy śluby, które są dowodem na to, że można połączyć elegancję i styl eko. Czy nie zachwyca Was ten ślub? Drewniana, surowa, można nawet by rzec biedna stodoła w której wnętrzu wyczarowano przytulne i intymne miejsce przyjęcia weselnego. Nie znajdziecie tu kryształów i drogich storczyków. Ale są za to ogrodowe kwiaty, gliniane doniczki, metalowe puszki i unoszący się w powietrzu zapach ziół. Zwracam uwagę na dekorację jednej ze ścian stodoły – została ozdobiona talerzami 🙂 Pamiętacie, jak w latach 80. w Polsce talerze wieszano na ścianach w kuchniach? 🙂 A stoisko z lemoniadą i długie deski po środku podłużnych stołów to mistrzostwo!