Uwielbiam takie stylizacje! Szalone, nieokiełznane, pełne kolorów i odwagi Nowożeńców. Tak psychodelicznej, zwariowanej, inspirowanej różnymi substancjami odurzającymi 😉 i latami 60. i 70. XX wieku stylizacji nie widziałam nigdy! I pokazuję Wam ją z przyjemnością, bo jest ona dowodem na to, że nie ma żadnych, absolutnie żadnych ograniczeń w stylizacji ślubnej. Dopracowane perfekcyjnie detale – typografia na zaproszeniach nawiązuje do tęczowych, zniekształconych czcionek chętnie używanych w latach 60. Turkusowe pióra – nawiązanie do kultury Indian Ameryki Północnej, którzy cieszyli się ogromną estymą wśród celebrytów w latach 70. Mocne kolory – amaranty, róże, fiolety, pomarańcze oraz wyraziste kwieciste wzory. Co Wam to przypomina? Oczywiście Dzieci – Kwiaty. Perfekcyjnie dobrane kwiaty – ich kolory po prostu powalają. Całość BOSKA!
8/13 Śluby Pełne Inspiracji
Ręcznie robione dekoracje na ślubach są mi bardzo bliskie. Uwielbiam wszelkie robótki ręczne, którymi można udekorować stoły na własnym weselu. Co mnie zachwyciło? Oczywiście szklane słoiczki i pojemniki w których ułożono proste kwiaty. Chyba nigdy nie znudzą mi się tego typu dekoracje. A Wy? Lubicie je? Chciałam zwrócić Waszą uwagę na jeszcze jeden gadżet – serduszko na którym napisano inicjały Nowożeńców. Ciekawym pomysłem jest zrobienie kamieni z inicjałami. Jeśli będziecie np.: nad morzem to warto poszukać ciekawych, płaskich kamieni na których można farbą akrylową napisać inicjały. Pomysł dość czasochłonny w realizacji, ale z pewnością niespodzianka dla gości będzie miła i niezapomniana.
zdjęcia: BARNEY ADAMS
6/9 Pustynne wesele
Spokojnie, nikt nie wysłał Nowożeńców i ich gości na Saharę albo Gobi 😉 To tylko pustynie Arizony. Palące słońce, mnóstwo kaktusów, kamienne mury i nawiązania do kultury Indian. Stylizacja na luzie, łącząca w wyśmienity sposób różne motywy. Piękne kolory, które tylko w południowym słońcu, wyglądają tak zniewalająco. W takich miejscach, jak południowe stany USA, przyjęcia ogrodowe można planować w ciemno, z wieloletnim wyprzedzeniem, bo tam po prostu nigdy nie pada 🙂 Szkoda, że polska pogoda nie jest równie przewidywalna, bo kto spodziewałby się, że 15 grudnia 2011 roku, za oknem będzie, jakby to był 15 kwietnia. Co mnie zauroczyło? Jak zwykle drobiazgi – oznaczenia stołów z namalowanymi konturami różnych państw, chodniki i bieżniki w indiańskie motywy, gliniane doniczki z maleńkimi kompozycjami florystycznymi.