Dla takich ślubów prowadzi się bloga ślubnego! Kiedy widziało się kilkadziesiąt tysięcy ślubów w ciągu ponad 10 lat, to sami rozumiecie, że trudno nas zdziwić, zaskoczyć i zachwycić. A jednak takie śluby zdarzają się! Oto jeden z nich! Zjawiskowy ślub, który odbył się na… nieczynnej stacji kolejowej! Pomyślicie, ale co do diabła, może być interesującego na starym dworcu? No to zobaczcie, co!
Wnętrze dworca ozdobiono w sposób nieprawdopodobny! Setki metrów czerwonego, amarantowego, brzoskwiniowego i różowego tiulu zwisały z całego sufitu. Nadało to miejscu, z miejsca, tajemniczy i totalnie odrealniony charakter! Do tego dywany, stare kościelne okiennice, w które wprawiono lustra i niezliczona ilość przepięknych kwiatów w mocnych odcieniach czerwieni, różu, karminu, brzoskwini. Róże ułożono kolorystycznie w różnej wielkości naczyniach. Nie mogło zabraknąć także świec w pięknych, barokowych świecznikach. Totalna magia! Totalne szaleństwo! Na tym tle przepiękna panna młoda w wyrafinowanej sukni wyglądała zjawiskowo! Nie sposób, nie wspomnieć o druhnach w… musztardowych sukienkach! To kolejny raz, kiedy żółty ma swoje 5 minut na ślubie! Ale to nie są jedyne żółte elementy, ponieważ na stołach weselnych znalazły się niskie kompozycje kwiatowe ze słoneczników, nawłoci i wrotyczu. Najprostsze ogrodowe i łąkowe kwiaty połączono z różami, co dało fenomenalny efekt! Pan młody udowadnia, że koszula biała męska, to sztandarowy element garderoby. Punktem kulminacyjnym był biały tort, na którym namalowano złotą, jadalną farbą gwiezdne konstelacje, a szczyt zwieńczono pomysłową ozdobą ze złotymi gwiazdkami. FILM ŚLUBNY w stylu Wesa Andersona byłby najlepszą opcją uwiecznienia tej niezwykłej uroczystości!