5/11 Na luzie

by środa, 16 marca, 2011



To lubię! Na luzie, kameralnie, po swojemu. Często spotykam się z osobami, które mówią, że chciałby to, to i to, ale niestety ich rodziny tego nie zaakceptują. Rozumiem z jednej strony, szacunek dla zdania rodziców, ale… No właśnie, jest tu ale… To jest Wasz dzień! Oczywiście, jeśli rodzice finansują w dużej mierze Wasz ślub, to mogą mieć odczucie, że mają prawo współdecydować. Ale niestety w 9 na 10 przypadkach kończy się to nieporozumieniami i konfliktami. Dlatego, ja jestem zwolenniczką samofinansowania własnego ślubu i wesela. Jeśli dwoje ludzi decyduje się na wspólne życie, i uważają się na tyle dorosłych i odpowiedzialnych, że podołają trudom codzienności, to powinni być na tyle dojrzali, aby powiedzieć NIE. I wówczas zamiast wesela na 300 osób, na które zaproszone zostaną ciotki z końca Polski, zaprosicie 50 najbliższych i najważniejszych dla Was gości. Zamiast całonocnego wesela z hektolitrami alkoholu, urządzicie przyjęcie w ogrodzie przyjaciół. Z ogromnym zadowoleniem stwierdzam, że takich odważnych Par jest coraz więcej w Polsce. Wolą oni urządzić skromniejsze, mniejsze wesele, ale wg swojej koncepcji i za własne pieniądze. Wzorem niech będzie dla Was to przyjęcie w drewnianej stodółce, świnki na torcie weselnym i całe mnóstwo czułości pomiędzy Amandą i Lukiem. Bo najważniejsze jest to, że kochacie się, a nie to, czy był schabowy, paszteciki i po 0,5 l wódki na głowę 😉

zdjęcia: IAN MCGREGOR
Tagi: , Kategoria: ZAGRANICZNE ŚLUBY 0