To jest jedna z najlepszych sesji plenerowych, które widziałam w ciągu kilku lat prowadzenia bloga. I to nie tylko wśród polskich, ale również zagranicznych sesji stylizowanych. Wykonana przez Anię i Marcina Łabędzkich z B&W PHOTOGRAPHY tchnie magią, mistycyzmem i niesamowitym, praktycznie nie do osiągnięcia klimatem. A jednak… Ogromna w tym zasługa modeli – uroczej Pary – Saszy i Maćka, którzy nie wcielili się w role wyznaczone im przez fotografów. Oni po prostu byli Parą, niczym z barwnego i dekadenckiego dwudziestolecia. Jestem pod ogromnym wrażeniem ich wspólnej pracy. Atmosfery, kadrów, stylizacji i reżyserii. Ta realizacja to prawdziwy majstersztyk. Jak u malarza na palecie farb, fotografowie zachowali niesamowitą spójność barw. Kolory niczym u impresjonistów przenikają światło i siebie nawzajem. Pozornie statyczne zdjęcia, dzięki niesamowitym fakturom roślin, trzepoczących na wietrze cienkich gałązek brzozy czy traw muskanych wiatrem są nieprawdopodobnie dynamiczne! Zwróćcie uwagę, gdzie Sasza i Maciek leżą wśród traw i wrzosów. To jest coś absolutnie MAGICZNEGO! Oczywiście mój zachwyt wzbudza scenografia – dopracowana, przemyślana i… ogromna! Zegar i kanapa wzbudziły moją zazdrość 😉 Zachwycające! A Nowożeńcy? Mogliby spokojnie w swoich stylizacjach pozować do działu Vintage Wedding dla Vogue! Suknia (Cymbeline), fryzura i ponadczasowa uroda Saszy przykuwają wzrok na każdym zdjęciu! Wielkie brawa! Czapki z głów! Aniu i Marcinie – jesteście najlepsi!