Są śluby, których nie zapomina się nigdy i na które się czeka latami, i dla których prowadzi się bloga ślubnego. Ja też mam takie realizacje. I dziś dołącza do nich ślub Weroniki i Roberta uwieczniony na magicznych zdjęciach przez KAMILĘ PIECH. Kamila jest stałym gościem na naszym blogu i uwielbiam jej zdjęcia, o czym wielokrotnie pisałam! Dla przypomnienia, Kamila była również jedną z wyróżnionych fotografek w naszym konkursie 50. THE BEST OF THE BEST. Wyróżnienie to przyznał jej znakomity, amerykański fotograf ślubny Victor Sizemore (zobaczcie TU). O tym, że Kamila jest niezwykle utalentowana, wiedziałam od dawna, ale ten ślub to prawdziwe arcydzieło! Zmysłowe, romantyczne, eteryczne, radosne. Wzorcowy reportaż z jednego z najpiękniejszych ślubów, które widziałam w życiu! Ślub bardzo piękny i bardzo niezwykły. Weronika i Robert – zwani Roni i Robi (Pan Młody jest Anglikiem o szkockich korzeniach) spełnili moje marzenie o idealnym boho ślubie. Myślę, że każdy kto obejrzy ten reportaż zgodzi się ze mną 🙂 Bo jest on całkowicie ZNIEWALAJĄCY! Dlaczego odbył się w Polsce, przeczytacie poniżej w relacji Kamili. Ja chciałam napisać o wyjątkowym stylu i charakterze tej realizacji. A zacznę od przepięknej Panny Młodej w OBŁĘDNEJ sukience i w wianku na głowie. I bez butów! TAK! Roni nie miała butów, tylko gołymi stopami dotykała świeżej trawy i miękkiej ziemi! Roni jest instruktorką jogi i nie powinien dziwić jej stosunek do natury 🙂 Ale jej stopy były przepięknie ozdobione delikatnymi sznureczkami z koralikami. Jest to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych PM, jakie widziałam! A jej stylizacja jest z pewnością najbardziej oryginalna! Roni – wyglądałaś OSZAŁAMIAJĄCO! Humanistyczna ceremonia zaślubin była bardzo osobista i wzruszająca, a przelatujący nad Parą bocian był zwiastunem… 😉 ale o tym napiszę w innym poście 🙂 Roni i Rob wyczarowali wraz z najbliższymi dekoracje, ozdoby, ale przede wszystkim atmosferę, która urzeka i materializuje Miłość. Tak wygląda wg mnie Miłość. Roni i Rob oraz Kamila pokazali ją na tych bezbłędnych i niezapomnianych zdjęciach. Jestem autentycznie wzruszona tym materiałem. Nie tylko dlatego, że jest to ślub w stylu boho, a po podwórku biegały psy i kury (a Wy wiecie, że ja to uwielbiam), ale przede wszystkim dlatego, że Roni i Rob zrealizowali swoje marzenie o ślubie. W kameralnym gronie, w ogrodzie własnego domu. Z kwiatami rosnącymi na grządkach pod oknami. Urzekający i magiczny ślub. Jak Roni i Rob. Jak zdjęcia Kamili. Koniecznie przeczytajcie relację Kamili poniżej. I zobaczcie wszystkie części reportażu (linki zaznaczone na niebiesko, znajdziecie przed wypowiedzią fotografki).
P.S. Muszę wspomnieć jeszcze raz o Kamili. Jest to niezwykle urocza i kochająca swoją pracę osoba. Tak bardzo ją kocha, że ma wytatuowany na ramieniu… A, zobaczcie sami 😉 W trzeciej części poszukajcie zdjęcia dziewczyny w czerwonym topie 🙂
* * *
PALETA KOLORÓW
NOWOŻEŃCY: Weronika i Robert (Roni i Rob)
DATA ŚLUBU: 11 lipca 2013
ŚLUB I WESELE: Gołaszyn
PROWADZENIE CEREMONII HUMANISTYCZNEJ: Małgorzata Bojarska / CEREMONIE HUMANISTYCZNE
FOTOGRAFIA: KAMILA PIECH
* * *
* * *
Kamila Piech – Moja historia z Roni i Robem sięga pamięcią daleko. Bardzo daleko! Poznaliśmy się w Anglii w 2008 roku 🙂 Później były małe odwiedziny, wielkie historie opowiedziane, teorie wysnute, opinie podzielone 🙂 Z Roni i Robem mogłabym nocami rozmawiać o ideach, pomysłach, zdrowym trybie życia, roślinach, podróżach czasoprzestrzennych. Bije od nich tak niesamowita energia, że przyciąga Cię do nich, chcesz z nimi spędzać czas mimo, że dzieli nas jakieś 1500km 🙂
Później spłynęły wieści z zagranicy, że Roni i Rob biorą ślub w rodzinnym domu Roni, w Polsce. I nawet sekundy nie wątpiłam, że będę z nimi w tym dniu, będę mogła patrzeć na piękno ich miłości. Zapakowałam mnie i mojego Macieja do auta i ruszyliśmy w drogę. Zajechaliśmy do Gołaszyna koło północy, gdzie noc wydawała się niemal dniem, przy intensywności piorunów błyskających na niebie. Dom pachniał duszną, lipcową, gorącą nocą, a przy blaskach świec było słychać komary… Od rana krzątanina. Szykowanie miejsca ślubu, przystrajanie kwiatami, gdakanie kur, psy merdają ogonem. Siostra zaplata Roni dobieranego, później wszystkie kobiety domu malują się, przyozdabiają Pannę Młodą. Gdzieś w pokoju obok, Pan Młody zakłada tradycyjny kilt. I zaczyna się! Cudowna ceremonia humanistyczna. W ogrodzie za domem! Wzruszenie i wielka radość cisną się na usta! Symboliczne świeczki, wypicie wina i mleka, i w końcu przysięga, taka prawdziwa, od serca.
Po tym wszystkim świętowania nie było końca… Nie sposób opisać słowami ogromu radości krążącej dookoła…
Kam… ja po prostu nie mam słów… nie wiem jak i czy kiedykolwiek będziemy się w stanie odwdzięczyć… te zdjęcia mają tyle emocji, tyle uchwyciłaś wspaniałych chwil… Kochamy Cię i dziękujemy z całych serc! – napisała do mnie Roni.
I jeszcze wspomnę, że Robert jest muzykiem pracującym nad swoim pierwszym albumem, Weronika tancerką i instruktorką jogi, oboje żyją w niesamowitej zgodzie z naturą i właśnie taki chcieli ślub w ich naturalnym otoczeniu, rodzinnym domu, tylko z najbliższymi, tak jak oni chcieli, bez narzucania, niepotrzebnego przepychu. Najważniejsze tu była radość, rodzina, zabawa, miłość i wibrująca przestrzeń pozytywnymi emocjami 🙂 Był to dla mnie dość osobisty ślub, gdyż Roni i Rob to moi cudowni przyjaciele od lat i mojego życia bez nich sobie nie wyobrażam 🙂