4/5 WASZE ŚLUBY Natalia i Bartosz I
Pokażemy Wam dziś niesamowity, przepiękny i po prostu magiczny ślub. Właściwie powinnam zacząć od tego, że pokażemy Wam dziś niesamowitych i pięknych Nowożeńców, którzy postanowili spełnić swoje marzenie o ślubie. Bo jak przeczytacie w realizacji poniżej wcale nie było łatwo zrealizować to marzenie. Ale po co marzyć, skoro nie można pomimo wszystko realizować swoich pragnień? To co zrobili Natalia i Bartek, ich Rodzice, rodziny i przyjaciele zasługuje na ogromne brawa i ukłon do samej ziemi! Za naturalność, autentyczność, urok, prostotę i perfekcję! Mnie odjęło mowę z zachwytu, kiedy zobaczyłam zdjęcia po raz pierwszy. Nie mogłam oderwać wzroku od prześlicznej Natalii i jej boho – rustykalnej stylizacji. No kocham takie Panny Młode. Kocham! Przyznaję się bez bicia 😉 A potem przeczytałam pełne ciepła, emocji i dobrej energii relacje z poszczególnych etapów przygotowania do ślubu i po prostu wzruszyłam się. Nie będę Wam za wiele zdradzać, bo chciałabym, abyście przeczytali opowieść Natalii. Napiszę tylko tyle, że tak pięknie i samodzielnie przygotowanego ślubu nie widziałam w Polsce do tej pory. I jeszcze jeden szczegół – Natalia sama wyrzeźbiła na zajęciach z ceramiki obłędne talerze i paterki! Nie mogłam w to uwierzyć! Jestem zachwycona, zauroczona i zakochana! W Natalii, Bartku, ich pasji, zaangażowaniu. I w stodole 🙂 Z przyjemnością nominuję ten ślub w tegorocznym plebiscycie na najpiękniejszy, polski ślub THE BEST OF BRIDELLE!
* * *
Natalia i Bartek – Powinnam zacząć od tego, że z racji organizacji wesela przez nas samych przyjechaliśmy do Woliborza już ponad tydzień przed ślubem. W dwie rodziny. Czekało nas mycie i sprzątanie domu i stodoły, szykowanie dekoracji, nadzór nad stawaniem namiotu. Wspaniałe było to, że wszyscy musieli i chcieli się zaangażować, to, że nasze rodziny poznawały się w każdy weekend (na długo przed Ślubem) przy sprzątaniu Woliborza. No i w końcu to, że tydzień przed Ślubem spędziliśmy na miejscu, walcząc z przeciwnościami losu , jedząc wspólne posiłki, przygotowując dekoracje. W dniu uroczystości już byliśmy Rodziną. Sam dzień Zaślubin był przepiękny, pogoda dopisała jak nigdy- Rodzina i Znajomi znający Wolibórz zgodnie stwierdzili, że tak ciepła noc na początku czerwca jest tam zupełnie niespotykana. Co się tyczy Pary Młodej- byliśmy niezwykle radośni i szczęśliwi. Wszystko wydawało mi się najpiękniejsze, idealne, takie jakie sobie wymarzyliśmy i zaplanowaliśmy. Msza Święta była bardzo tradycyjna, ze starymi pieśniami, oraz wspaniałą oprawą muzyczną. Zawdzięczamy to Ciociom i Kuzynostwu, które zgodziło się grać nam w trakcie ceremonii. Nie obyło się bez wzruszeń. Ze Mszy Św. nie pamiętamy zbyt wiele, ale na samą myśl o niej wciąż odczuwamy głęboką radość, która towarzyszyła nam podczas składania przysięgi. Wesele niesamowicie się udało, parkiet nigdy nie pustoszał, muzyka była zróżnicowana, a my z Panem Młodym wytańczyliśmy się za wszystkie czasy. Mimo 150 osób panowała atmosfera rodzinnego spotkania, człowiek czuł się tak jakby wszystkich znał (relacje Gości). Nasz Catering spisał się na medal, prawie ze wszystkim sobie poradził, a jedzenie było wyśmienite. Ryzykowaliśmy i my i oni. To było ich pierwsze tego typu przedsięwzięcie na tak dużą skalę. Postawiliśmy na jakość i nie żałujemy. Szynki, kiełbasy, smalec- wszystko domowej roboty.
Nie było smętnego siedzenia za stołem, krzyków gorzko, gorzko w ramach dodatkowych atrakcji dla weselników. Była zabawa do upadłego. My z Panem Młodym skończyliśmy o 7.30. Bawiliśmy się wyśmienicie, byliśmy przeszczęśliwi. Efekt przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Myślę, że Goście też byli zaskoczeni. Do tej pory słyszę, że to było najwspanialsze Wesele na jakim się bawili. A, ponieważ jestem perfekcjonistką, wiem, że gdybym miała choć jeden dzień więcej, dopięłabym wszystko na ostatni guzik 🙂
Wesele było organizowane w tak wymagających i ciężkich warunkach, że staraliśmy się przewidzieć dosłownie wszystko. Nie udało się, na tydzień przed musieliśmy zamówić koparkę by wyrównać teren pod namiot i zostało tylko wspomnienie o pięknym trawniku.
Korzystajcie z pomocy Waszych najbliższych, postarajcie się zaangażować każdego, dać zadanie, w którym się odnajdzie. Wspólna organizacja niesamowicie scala i łączy Rodziny. A potem każdy czuje się częścią takiego przedsięwzięcia.
Nie poddawajcie się. Nasi Rodzice nie chcieli zgodzić się na wesele w Woliborzu. Musieliśmy ich bardzo długo przekonywać do naszego pomysłu. Wyszło na nasze, wyszło przepięknie i po całym przedsięwzięciu Rodzice podziękowali nam, za to, że uparliśmy się na Wolibórz.
MIEJSCE PRZYJĘCIA WESELNEGO – Wolibórz, stary młyn należący do Rodziców Bartka. Wesele odbyło się w specjalnym namiocie. Tu mieliśmy rozstawione ławy i stoły, swoje stanowisko miał catering, znajdował się wiejski stół i goście mogli się posilić. W stodole, która była bezpośrednio połączona z namiotem, odbywały się tańce.
DEKORACJE I ARANŻACJE – Dekoracje wykonaliśmy sami. Koronkowe girlandy szykowaliśmy w czwartek, wieszaliśmy w piątek. Wszystkie słoiczki obklejone koronką, które posłużyły za lampiony, wazoniki w kościele i na stołach, to wynik systematycznej pracy w ciągu tych ośmiu miesięcy poprzedzających Ślub i Wesele. Ceramika na której były wyłożone ciasta i truskawki (na zdjęciach widać koronkową paterę z wiankiem, truskawki na listkach) to moja sprawka. Od listopada do maja co tydzień chodziłam na zajęcia i lepiłam talerzyki, miski itp. Sami uporaliśmy się z hamakami, moskitierami zwisającymi z drzew i z słomą służącą za siedziska. Koronkowe poduchy wypchane słomą to wyprawa ślubna mojej Babci. Wszystkie przetwory: ogórki kiszone, papryka, dynia i gruszki w marynacie szykowałyśmy z moją Mamą jesienią 2014. Koryta z piaskowca z wódką, słomą i lodem to też nasz pomysł i nasza realizacja. Kwiaty w oknach i donice porozstawiane na całym terenie zaproponowała Teściowa. Wyglądały wspaniale. Wianki dla panien plotły siostra, kuzynki, przyszła szwagierka z pomocą mężczyzn w wieczór przed weselem.
ZAPROSZENIA – Zaproszenia od początku do końca zaprojektował Bartek, naszkicował dom w Woliborzu, a także Kościół, w którym się pobraliśmy. Sami je drukowaliśmy, składaliśmy i kleiliśmy koronki.
WINIETKI I PODZIĘKOWANIA DLA GOŚCI – Funkcję zarówno winietek, jak i prezentów dla gości pełniły słoiczki z augustowską żurawiną. Przetwory robiłam sama, jeszcze w październiku. Na wieczku, odcisnęliśmy pieczątki z datą ślubu i podziękowaniem za przybycie oraz miniaturą domu w Woliborzu. Pieczątki zaprojektował i wyciął laserowo mój Mąż. Jeśli chodzi o prezent dla Rodziców to Bartek zaprojektował album, w którym zestawił zdjęcia obu Rodzin, a także nas samych w podobnych sytuacjach, na przestrzeni naszego całego życia.
PIERWSZY TANIEC – Z racji tego, że do Ślubu Bartek mieszkał w Szwajcarii, ja w Polsce, nie było możliwości byśmy uczęszczali na jakikolwiek kurs tańca. Kilka miesięcy przed Weselem wpadliśmy na pomysł. Skoro zależy nam na polskim Ślubie i polskich akcentach, dlaczego by nie zatańczyć Poloneza. W czwartek 4.06 moja Mama pokazała nam kilka figur, ustawiła inne pary ( Rodzeństwo i Kuzynostwo), które po kilku taktach pojawiały się nagle za Parą Młodą. Zamysł był taki, żeby po naszym występie dołączyła reszta Gości. Wyszliśmy z namiotu i zeszliśmy po trawie do samej granicy posesji. Wyglądało to przepięknie.
Zobaczcie koniecznie drugą część realizacji (link znajdziecie poniżej) oraz klip ślubny dostępny TU.
* * *
PALETA KOLORÓW
NOWOŻEŃCY: Natalia i Bartosz
DATA ŚLUBU: 6 czerwca 2015
ŚLUB I WESELE: Wolibórz koło Nowej Rudy (Góry Sowie)
NAMIOT: EKO DYNAMIC
SUKNIA I WELON: szyta na zamówienie u teatralnej krawcowej, koronkowa, romantyczna sukienka
BUTY PANNY MŁODEJ: Gino Rossi
GARNITUR I MUSZKA: Diuk
BUTY PANA MŁODEGO: Ryłko
PAPETERIA: projekt i wykonanie Para Młoda
MUZYKA: Workart Radosław Piórek i HooDoo Band
AUTO: zabytkowa czerwona Warszawa
FILM: ONE LOVE STUDIO
FOTOGRAFIA: LUCKY IN LOVE
* * *