6/6 Fotograficzna włoska przygoda

by piątek, 21 kwietnia, 2017



DAREK SZUBIŃSKI www.fotoszubi.pl –  Chciałbym nieco z innej perspektywy zaprezentować owoce pracy fotografa kiedy wszystko zaczyna się od otrzymanej na skrzynce emailowej wiadomości:

Kasia i Karol (Para Młoda) – Witam, na Państwa stronie udało mi się odnaleźć zdjęcia związane ze ślubem w Toskanii. Proszę o informację czy wstępnie podjęlibyście się ponownie wykonania takiej sesji na przełomie maja/czerwca 2016 r. – okolice Pizy lub Bergamo. Jeśli tak to jakie były by warunki takiej współpracy. Z uwagi na to, że wolelibyśmy nie korzystać z usług weeding planera i sami wszystko zorganizować i dopilnować, jeśli macie Państwo namiary na osoby mogące nam pomóc w pozostałych kwestiach – kościół, kwiaty, makijaż czy nawet nocleg, bylibyśmy wdzięczni za wszelkie wskazówki.

REKLAMA

bookab

W swojej pracy uwielbiam wyzwania, niestandardowe pomysły i ludzi, którzy są zdecydowani uciekać od schematów narzucanych im przy okazji organizacji ślubu. Odpowiedź jaką wysłałem do Kasi i Karola przedstawiała moje pomysły związane z urzeczywistnieniem ich marzeń. Wiedziałem, że dużo mogę pomóc bo znałem i piękne miejsca, w których niejednokrotnie realizowałem zlecenia sesji ślubnych i wiedziałem jak dotrzeć do wspaniałego  polskiego księdza. Miałem rozwiązanie  na większość pojawiających się zagadnień. To w sumie mój zawód wyuczony i wykonywany przez 10 lat – zarządzanie i organizacja, w czym czuję się wyśmienicie podobnie jak i w fotografii ślubnej.

Ponieważ dzieliła mnie odległość 400 km od Kasi i Karola głównie prowadziliśmy korespondencję emailową.  Tym sposobem duża ilość pomysłów nabierała koloru i wyrazistości.  W końcu pojawiają się dla mnie cenne informacje, rekompensujące moje zaangażowanie w urzeczywistnianiu marzeń Kasi i Karola o ślubie we Włoszech:

Kasia i Karol (Para Młoda) – Dzięki za zaangażowanie. Na prawdę miło spotkać kogoś pomocnego, z pasją i autentyczną chęcią do „pracy”. A muszę przyznać, że maile (mimo iż rozległe) stanowią doskonałą odskocznię od codzienności 🙂 

Najtrudniejszym ogniwem było ustalenie na odległość spraw formalnych z księdzem. Kilka dni zajęło mi dotarcie do niego i uzyskanie kontaktu telefonicznego, który mogłem przekazać Kasi i Karolowi. Ostatecznie dostałem kolejną wspaniałą wiadomość:

Kasia i Karol (Para Młoda) – Panie Darku, pełen sukces! 🙂 przemiły, bezproblemowy ksiądz. pobieramy się /…/  Potwierdzone, 21.05 (sobota) Vernanzza 🙂 żadnych zmian w tej kwestii już nie będzie!

Zbliża się rocznica ich ślubu, poprosiłem więc Kasię i Karola o kilka słów, którymi mogli by opisać wydarzenia dotyczące ich ślubu i naszej współpracy. Poniżej opowieść, jaką przesłała do mnie Kasia.

Kasia i Karol (Para Młoda) – Decydując się na ślub za granicą wszystko było dziełem przypadku. Na pewno nie był to z góry narzucony plan, z którym nosiliśmy się od dawna. Decydującym argumentem było to, że daleko nam do naszej polskiej mentalności, gdzie wszystko w przypadku ślubów robimy „bo trzeba”, „bo wypada”, „bo tego oczekują od nas wszyscy wokół”, a tak naprawdę większość z zaproszonych gości naszej Drugiej Połowy widzimy po raz pierwszy (i ostatni?) w naszym wspólnym życiu.

Kasia i Karol (Para Młoda) – 20 maja 2014 r. poznaliśmy się, 20 maja 2015 r. mój obecny Małżonek oświadczył się, data 20 maja 2016 r. była oczywista – kolejny, zdecydowany krok. Czemu ślub za granicą? Po pierwsze – bo w Polsce próba znalezienia sali, fotografa, orkiestry pół roku przed uroczystością jest niemal niemożliwe, po drugie –  ilość i rzeczy do załatwienia była nie lada wyzwaniem a my nie chcieliśmy dać się zwariować, po trzecie – miał to być Nasz dzień, nie chcieliśmy dać się zwariować, spełniać cudzych oczekiwań, zapominając o nas samych. Agencje weeding planerskie nie wchodziły w grę. Jedna agencja okazała się pomyłką, druga i trzecia podobnie. Nie było „chemii”, o którą chodziło. Momentem przełomowym był przypadkiem trafiony blog Polki, która zdecydowała się na zorganizowanie kameralnego ślubu na własną rękę w Barcelonie. Obyło się bez problemów z kwiatami, samochodami, usadzaniem gości, orkiestrą, rezerwowaniem kościoła dwa lata naprzód.. Byli tylko przyjaciele, dobre wino, szczere intencje ludzi wokół. I to było to, to było właśnie to czego szukaliśmy!

Kasia i Karol (Para Młoda) – Kluczem do naszego sukcesu okazało się na trafienie na serdecznych i zaangażowanych ludzi. Znalezienie sukienki ślubnej, którą można było zmieścić do walizki udało się bez problemu, zamówienie wiązanki ślubnej i jej przelot samolotem na trasie Gdańsk – Piza, zaproszenia dla gości w iście włoskim stylu tak samo. Przyszedł czas na to o czym nie mieliśmy nawet pojęcia jak się zabrać – transport, nocleg dla ponad 20 osób, fotograf, fryzjer, kościół, sprawy formalne, restauracja.. Upatrzony od jakiegoś czasu fotograf ślubny oddalony od nas o 400/500 km – żaden problem, w końcu jeśli latają samoloty do Włoch, mogą latać też i do Warszawy! Wolny termin akurat w tym jednym wymarzonym dniu – mamy to! W lutym pakujemy się i lecimy do Modlina. Grad, deszcz, zamknięte wszystkie możliwe miejsca gdzie można było by spokojnie usiąść i porozmawiać skończyły się tym, że wylądowaliśmy na stacji benzynowej z kubkiem kiepskiej kawy. Nie mogło to być nic innego jak złe dobrego początki. Tak też się stało. Ilość dobrej kawy już na miejscu odbiliśmy sobie z nawiązką. FOTOGRAF ŚLUBNY Darek Szubiński, którego każdemu z czystym sercem polecamy pomógł nam znaleźć urocze i wymarzone miejsce na uroczystość. Góry, morze, słoneczne winnice, kameralny kościół. I to wszystko w jednym miejscu!

Kasia i Karol (Para Młoda) – Nie chcieliśmy, żeby ktoś prowadził nas za rękę krok po kroku i mówił co mamy robić. Włoska mentalność i serdeczność pozwoliła nam na oszczędzenie sobie miesięcy nerwów i stresu towarzyszących przygotowaniom. Przyjazd do Włoch na miesiąc przed ślubem rozwiał nasze wszelkie wątpliwości. Właściciel kameralnego hotelu nie oczekując w zasadzie niczego w zamian ugościł nas lepiej niż sami moglibyśmy o to poprosić. Zaopatrzył nas we wszystko co gościom i nam jako Parze Młodej mogło być potrzebne. Znalazł najlepszą restaurację w okolicy, zamówił kwiaty w pobliskiej kwiaciarni, nasz wymarzony tort uwzględniając wszystkie wskazówki, ściągnął do miasta najlepszego fryzjera, który w tym dniu miał się zająć nie tyle dobrą fryzurą co doskonałym samopoczuciem. Piękna kobieta to przecież nie ta, której fryzurze poświęcono dużo uwagi a tylko ta, która jest szczęśliwa i kochana. Ksiądz, który nie tyle zgodził się odprawić polską mszę, co w zasadzie przyjął nas jak swoich przyjaciół – zaprosił do domu, ugościł wszystkim tym co miał, pokazał co we włoskiej kuchni i mentalności jest najlepsze. 

Kasia i Karol (Para Młoda) – Dolce Vita! Młodzi uśmiechnięci ludzie, słońce, doskonały klimat, wspaniałe jedzenie, serdeczni ludzie i przede wszystkim czerpanie pełnymi garściami z tego co jest tu i teraz. Cała ta logistyka, podróż na trasie Gdańsk – Vernazza, miesiące przygotowań były warte tego co osiągnęliśmy. Tutaj na miejscu nie moglibyśmy pozwolić sobie na wiele rzeczy… Skrzący się w słońcu szampan pity w plastikowych kieliszkach na tarasie u proboszcza w kameralnym gronie z widokiem na morze, do tego włoska foccacia zamiast wystawnych przekąsek. Lokalne wino i lody zamiast aperitifu, grilowana ryba i makaron z pesto w zamian za rosół i pieczonego dzika. Podróż pociągiem na miejsce uroczystości zamiast luksusowej limuzyny i masa ludzi krzyczących na każdym kroku „auguri, auguri!” i rzeczywiście cieszących się naszym szczęściem.

Kasia i Karol (Para Młoda) – Podejmując decyzję drugi raz nie zastanawialibyśmy się nawet przez moment. Są rzeczy, których w takim dniu nie da się zaplanować, wyreżyserować i zapanować nad wszystkim. Chodzi o to, żeby być w miejscu w którym chcemy być, z ludźmi z którymi chcemy spędzić ten czas. A z perspektywy czasu wszystkie niepowodzenia i przypadkowe sytuacje okazują się najlepszymi rzeczami, które mogły nas spotkać. Czasem musimy odpuścić i zaryzykować. Tylko wtedy możemy spróbować czegoś nieznanego i zyskać o wiele więcej niż trzymając się tylko utartych standardów. Odrobina ryzyka opłaciła się. Mamy przepiękne zdjęcia, wspomnienia. Miejsce do którego możemy (i chcemy) wracać niemal na każdą naszą rocznicę i wiemy, że na pewno nic co tam spotkamy nigdy nas nie rozczaruje.

zdjęcia: Fotografia ślubna, Darek Szubiński

5/6 Industrialne inspiracje

by piątek, 21 kwietnia, 2017



Ślub w stylu industrialnym, a przynajmniej w industrialnych wnętrzach staje się prawdziwym hitem. Wszyscy uwielbiamy stare cegły, jedni pobielone, inni żywą ich czerwień. Styl loftowy odpowiada nam jako design wnętrz, więc warto to przełożyć na odpowiednią aranżację dnia ślubu. Dziś podrzucamy Wam kilka propozycji, jak to zrobić.

REKLAMA

bookab

* * *

MIEJSCE ZAŚLUBIN

Składanie przysięgi małżeńskiej w industrialnym miejscu daje ogromną możliwość dostosowania surowych ścian do konkretnych upodobań Pary Młodej. Białe cegły i płyty są jak czyste kartki, które możecie zapisać w dowolny wybrany przez Was sposób.

* * *

MIEJSCE PRZYJĘCIA

Zdecydowanie charakter przyjęcia w industrialnych wnętrzach podkreślą tkaniny, drewniane stoły i oryginalne krzesła. Nie musicie się silić na wymyślne meble. Wystarczy to, co macie pod ręką. W takich wnętrzach świetnie sprawdzą się sznury z żarówkami. Doskonałym pomysłem są lampki choinkowe i retro żarówki.

* * *

STYLIZACJA PARY MŁODEJ

Suknie inspirowane końcem XIX i początkiem XX wieku to doskonały temat dla stylizacji industrialnej. Mnóstwo pomysłów znajdziecie w filmie „Ziemia obiecana”, gdzie majętni właściciele fabryk charakteryzowali się wysokiej klasy garderobami z najlepszych tkanin i krojów. Pan Młody z powodzeniem może zainspirować się stylem nowoczesnego dandysa.

* * *

BUTY

W stylizacji industrialnej można postawić na buty retro, klasyczne lub totalnie nowoczesne. Wszystko za sprawą uniwersalności tego stylu i możliwości interpretacji na wiele sposobów. Zdobienia również są tu mile widziane.

* * *

PAPETERIA

W stylu industrialnym można zainspirować się kolorami maszyn, czystością tkanin wypuszczanych w fabrykach, a także motywem kołowrotkach lub części maszyn. Zdecydowania taka papeteria jest bardzo w stylu vintage choć z ogromną dozą nowoczesnej elegancji.

* * *

NAKRYCIA STOŁOWE

Stół może być zastawiony elegancką i minimalistyczna zastawą. W przypadku stylu industrialnego warto sięgnąć po zdobienia w odcieniach złota, miedzi i srebra.

* * *

BUKIETY

Tym bukietom bliżej stylu boho. Dzikość roślin wspaniale ożywi surowe wnętrza. Warto również postawić na żywą zieleń, która doda świeżości i energii całej kompozycji i stylizacji Panny Młodej.

zdjęcia: PINTEREST

industrialne wesele warszawa