W to deszczowe przedpołudnie, taki ślub będzie z pewnością miła niespodzianką! Nie tylko słoneczny, ale wręcz gorący! Bo z motywami meksykańskimi! I z całą feerią niesamowitych, energetycznych kolorów! Uwielbiam oglądać takie realizacje, ale przyznam szczerze, że sama nie miałabym chyba odwagi zrealizować swojego ślubu w takim stylu 🙂 Niesamowite i energetyczne barwy! Lubię style, które są tak szalone, że nie narzucają praktycznie żadnych granic! Ani w użytych detalach, ani w kolorach. Zdecydowanie jestem fanką rozbudowanych i wieloelementowych scenografii ślubnych. Prześliczna, kobieca Panna Młoda w sukni eksponującej piękny dekolt zachwyca! Buty z kryształami Badgley Mischka (w Polsce możecie kupić buty tej marki TU). Druhny w sukienkach o przepięknym, chabrowym kolorze i do tego całe mnóstwo kwiatów w kolorach różowym, pomarańczowym, żółtym! Nie zabrakło elementów charakterystycznych dla kultury meksykańskiej – kapeluszy sombrero, wycinanek, pomponów. Zwróćcie uwagę na sprytne zabiegi – pojedyncze kwiaty w małych pojemniczkach – od razu wydaje się, że jest ich więcej. Cudowne tablice szkolne z kolorowymi napisami – cudny detal dekoracyjny, który od razu spełnia funkcję informacyjną. Kolorowe tkaniny – tradycja na ślubie w takiej formie jest zawsze mile widziana i stylowa. Szaleńczo i kolorowo!
1/6 Ślub ekspresowy
Oglądając ten ślub nie mogłam uwierzyć w to, że jego planowanie i organizacja zajęły tylko miesiąc! Ale po chwilowych niedowierzaniu, zaczęłam analizować mój pomysł na ślub – własny ogród, dekoracje z sezonowych kwiatów i owoców, mnóstwo świec w słoikach i puszkach. Kameralne przyjęcie na kilkadziesiąt osób. Catering. DJ. Krzesła, stoły, namiot wypożyczone. Napiszę nieskromnie, ale przy moim talencie organizatorskim zorganizowałabym sobie takie wesele w miesiąc bez większego problemu. Oczywiście wiele osób powie, że to raczej garden party o ślubnym charakterze, a nie prawdziwe wesele. Zgadzam się z Wami całkowicie. Ale jeden woli huczne weselisko na ponad 150 osób, muzykę na żywo i cały ceremoniał. A drugi – czyli ja – woli niezobowiązującą imprezę w gronie najbliższych na świeżym powietrzu. Wiele osób powie – jak się ma własny ogród, to można sobie zrobić takie ślubne garden party. Ale można wynająć, np.: łąkę, pole golfowe. Zaraz usłyszę – ŁĄKĘ?! ZWARIOWAŁA?! A co z toaletami, prądem, oświetleniem? Uwierzcie mi, że nie jest to już problem dla wielu firm zajmujących się organizacją imprez. Także polecam rozważnie takiego rozwiązania. A inspiracją niech będzie dla Was ten ślub. Prosty, uroczy, skromny. Niesamowity klimat uzyskano głównie dzięki oszałamiającemu otoczeniu (ślub odbył się w Hiszpanii). Cudowna stylizacja Panny Młodej – piękna suknia, wianek z żywych kwiatów, bukiet z ogrodowych kwiatów i polnych roślin. Bele siana zamiast krzeseł to mój ukochany pomysł, który mam nadzieję zobaczyć kiedyś na polskim ślubie. Zatem kto pierwszy zorganizuje taki ślub? 😉 Wy? Czy ja? 🙂