Z czym poza IKEA kojarzy Wam się Szwecja? Mnie z pięknymi, surowymi krajobrazami i morzem. A jak morze, to obowiązkowa triada kolorów – biel, czerwień i granat. Na takie kolory zdecydowała się nasza pierwsza, dzisiejsza Para. I był to fenomenalny wybór, ponieważ jednostajne otoczenie zostało fantastycznie rozświetlone głębokimi, świeżymi odcieniami wspomnianych kolorów. Żelazna konsekwencja z jaką utrzymano dekoracje zachwyca! Peonie, pelargonie (zaskakujące, bo nigdy nie widziałam ich w kompozycjach ślubnych), ostróżki i przede wszystkim gigantyczne, kiściaste hortensje. Wzory na papeterii nawiązują do tradycji żeglarskich. Piękne i dopracowane pod względem grafiki i typografii. A jak Wam podoba się czerwona mucha Pana Młodego? 😉 BOSKA! Jednakże nic nie było w stanie przyćmić stylizacji Panny Młodej. Elegancka, nieco vintage, ale podkreślająca figurę suknia z koronki, kolczyki z błękitnymi kamieniami i czerwone usta! Przepięknie!
1/6 Ależ elegancko!
Powtórzę za tytułem posta – Ależ elegancko! Czerń, amarant i czerwień! Wiele z Was będzie zdziwionych, jak można połączyć kolory z tej samej palety. A już sam, niezapomniany i legendarny Yves Saint Laurent mawiał, że nie ma bardziej energetycznego i seksownego połączenia, jak róż, czerwień i pomarańcz. I nie można się z nim nie zgodzić. Kolory szalenie eleganckie i wyrafinowane, a w połączeniu z zawsze niezawodną czernią, po prostu oszałamiające! Dla osób lubiących ekstremalną elegancję, ten ślub to godny naśladowania wzór. Szalenie dopracowane detale – kwiaty, papeteria, słodkości – wszystko idealnie pasuje do siebie. Również stylizacja kobiecej PM jest kwintesencją stylu. Wcale nie trzeba mieć rozmiaru 36, aby być seksowną! Jak Wam się podobają czarne szpilki Valentino? CUDO! Czerwone róże, różowe hortensje i amarantowe kalie dopełniły całość stylizacji.