Ten ślub, ta sesja zdjęciowa i wybór fotografii jest niesamowity. To podróż przez emocje i chwile. I miejsca. Nie widziałam jeszcze ślubu, który odbyłby się w tylu miejscach i sytuacjach. Zobaczcie ile jest tu plenerów, zaskakujących wręcz miejsc w których są Nowożeńcy. Jest nowoczesny budynek, niesamowity, surrealistyczny dach, malownicze ściany budynków pamiętające lata 60., oszałamiająca sala w której odbyła się ceremonia zaślubin, wnętrze kabiny fotograficznej i… pustynia! Takie rzeczy, to tylko w Ameryce! Jakby mało było atrakcji i zachwytów, to cały ślub i jego stylizacja są na najwyższym poziomie. Czysta kolorystyka – biel, granat i zielone akcenty bukietu. Przepiękna stylizacja Pary Młodej i licznych druhen i drużbów. I te balony!!! Białe, eteryczne, towarzyszą Parze Młodej podczas uroczystości i sesji z przyjaciółmi. Jest coś niesamowicie magicznego w tym ślubie. Enjoy!
Ikea ;-)
Nie mogłam się powstrzymać, przed tym tytułem. Wybaczcie. Mam banalne skojarzenia, ale dla mnie żółty i granatowy będą zawsze kolorami Ikea. Niemniej ten ślub, szalenie mi się podoba! Jest radosny, świeży, klasyczny. Pięknie zrównoważone kolory, ciekawy dodatek koloru srebrnego. Stylizacja Panny Młodej – tradycyjna, elegancka, z przepięknym stroikiem (z pawimi piórami!) i białymi kwiatami. Podoba mi się to bardzo – Panna Młoda, nie chcąc przesadzić z kolorami głównymi, wybrała białe storczyki, a jej druhny w granatowych sukniach mają żółte kwiaty. Bardzo mądre posunięcie w przypadku, tak mocnych i zdecydowanych kolorów. Stoły i aranżacje weselne to połączenie granatu, żółtego i bieli. Piękne, wzbogacone cytrynami i gałązkami, poplątanej wierzby mandżurskiej. Klasa!