Mnie się chyba nigdy nie znudzi ten styl! Tym bardziej, że od przynajmniej jednego sezonu przeżywa on prawdziwy renesans i rewolucję za oceanem. Zauważyliście, że większość zagranicznych realizacji, które pokazujemy jest właśnie w tym stylu? To nie przypadek, a wypadkowa ilości ślubów w danym stylu. Boho jest po prostu najwięcej. Co ciekawe, nie jest to już tylko ckliwe, romantyczne, pastelowe boho! To boho jest sexy, łączy się z wieloma kolorami i aranżacjami. Co powiecie na ślub w stylu boho – leśnym? Na taki Was właśnie zapraszam! Eteryczny, wielowarstwowy, piękny! Stylizacje PM boho zawsze mnie urzekają perfekcją braku perfekcji. Jeśli np.: Panna Młoda decyduje się na misterny kok lub upięcie, to wypadnięcie z fryzury kilku kosmyków całkowicie zburzy całość wizerunku. W boho nie ma tego problemu – jeśli włosy są rozwiane wiatrem, to tak właśnie miało być! Jeśli kwiaty są ułożone w totalnym nieładzie, to właśnie tak miało być. Boho wymaga pewnego luzu, braku chęci kontroli wszystkiego. Jest pozbawione ulubionej przez wiele osób perfekcji i symetrii. Dlatego nie jest dla każdego i dlatego jest tak ujmujące, bo za każdym razem, gdy widzę ślub w tym stylu jest zauroczona od nowa. Podobają mi się szalenie dekoracje – leśne, naturalne, zielone i brązowe. Liście paproci, korzenie drzew, sukulenty. Uwielbiam! Uwielbiam dywany, które już od dłuższego czasu są obowiązkowym detalem w tego typu stylizacjach. I ja spełniłam swoje marzenie, bo na sesji Boho Barn, którą zobaczycie w czwartym wydaniu magazynu były… aż trzy dywany! Zapowiedź z dywanem, możecie zobaczyć TU.
1/6 I love you Britain!
Witajcie! Koniec wakacji niestety już został uroczyście ogłoszony 🙁 Mam nadzieję, że wszystkie osoby, które miały śluby w wakacje podzielą się z nami swoimi przeżyciami i pięknymi zdjęciami. Już w tym tygodniu pokażemy Wam fantastyczne, polskie realizacje A.D. 2013! Wypoczęłyśmy, mamy masę nowych pomysłów, za chwilę przystępujemy do realizacji sesji zdjęciowych do drugiego numeru magazynu! A zaczynamy dziś, cudownym, brytyjskim ślubem! Każdy ma jakiegoś bzika! Ja mam zdecydowanie w kwestii ślubnej, bzika na punkcie brytyjskich ślubów, azjatyckich Panien Młodych, stylu vintage/boho, peonii oraz ślubów na plaży. Brytyjski luz i nonszalancja, nieco vintage, boho, brudne pastele i mnóstwo radości. Kocham taki klimat! Zawsze mnie fascynują śluby, gdzie nie ma tak naprawdę ani wielu, ani tym bardziej drogich elementów, a jednak całość tworzy niesamowitą całość. Jak widać, nie od ilości, ale od pomysłu zależy charakter ślubu. Urocza Panna Młoda w zjawiskowej, koronkowej sukni, pastelowe róże, sukulenty w cudnym odcieniu zieleni. Mam słabość do takich romantycznych stylizacji. Równie urokliwe są kompozycje kwiatowe w których poza sukulentami i różami, zauważyłam… kępki mchu 🙂 A mech też uwielbiam! Doskonałym pomysłem było połączenie jasnych pasteli z szarością garnituru Pana Młodego i drużbów. Te zestawienie idealnie sprawdza się w każdym stylu, ale w wersji vintage wygląda zdecydowanie najciekawiej. Zwróćcie uwagę na takie maleńkie dodatki, jak słomki w szaro-białe pasy czy różowe kokardki zdobiące patyczki od lizaków. Kocham taką dbałość o najmniejsze detale! Często świadomie ich nie dostrzegamy, ale patrząc na tak dopracowany ślub widzimy, że wszystko jest po prostu idealnie przemyślane i zrealizowane!