Eklektyzm to cudowny wynalazek 😉 Bez niego, byłoby w branży ślubnej szalenie nudno! Dzięki eklektyzmowi, możemy oglądać takie śluby jak ten. I zachwycać się nimi! Czym jest eklektyzm? To po prostu mieszanie ze sobą różnorodnych stylistyk, często pozornie niepasujących do siebie. Eklektyzm przełamuje wszelkie konwenanse i przekracza granice wyznaczane przez stylistyki. Jeśli lubisz, aby wszystko do siebie idealnie pasowało i było dosłownie spójne, to nie próbuj nawet sięgać po eklektyczne rozwiązania 😉 Ale, jeśli lubisz różnorodne aranżacje i podobają Ci się rzeczy, z tzw. różnych parafii, to trafiłaś w 10! Ten ślub będzie dla Ciebie ciekawą inspiracją. Mamy tu boho, bohemian desert, tropicanę i cosmic. Dużo, prawda? Dużo, ale za to wszystko stworzyło olśniewającą całość! Centralnym punktem miejsca zaślubin był gigantyczny księżyc. Fantastyczne tło dla wydarzenia, jakim jest składanie dozgonnej przysięgi miłości. O innych ciekawych pomysłach na tła i ścianki, przeczytacie dziś jeszcze w kolejnym poście. Księżyc został ozdobiony trawami i roślinami w doniczkach łącząc tak modne obecnie style: tropikalny i pustynny. W takim samym charakterze znajdziecie aranżacje na stołach. Są proste, bezpretensjonalne, ale przemyślane. Kolorowe kwiaty, kaktusy, błękitne serwetki wykonane techniką batiku i urocze kaligrafowane winietki na glinianych płytkach. Zwróćcie uwagę na piękny plan stołów – akwarelowe rysunki w podtle nawiązują do górskiego pejzażu rozpościerającego się za miejscem ślubu. A tytułowe kozy i psy? 🙂 Nie będę psuć Wam zabawy. Znajdźcie je sami na zdjęciach.
Boho w…śniegu!
Rzadko pokazujemy zimowe śluby. Nie dlatego, że ich nie lubimy, tylko dlatego, że po prostu odbywa się ich niewiele, w stosunku do innych pór roku. O zaletach ślubu na wiosnę, w lecie i jesienią nie trzeba nikogo przekonywać. Temperatura, słońce, dłuższy dzień, zieleń, większe możliwości aranżacji, więcej dostępnych kwiatów i roślin. Ale są też wady, przede wszystkim w wielu obiektach atrakcyjne, sobotnie terminy są zarezerwowane na minimum rok, a nierzadko dwa lata do przodu. Po drugie cena – okres wiosenno-letnio-jesienny zazwyczaj wiąże się z wyższymi kosztami na wszystkie usługi w branży ślubnej, co jest oczywiście zrozumiałe, bo obiekty, fotografowie, filmowcy, floryści w trakcie 5-6 miesięcznego sezonu zarabiają pieniądze na całoroczne utrzymanie. Może zatem ślub w zimie? Wiem, co powiecie – prawdziwa zima w Polsce trafia się raz na kilka (kilkanaście) lat, i w zasadzie pewność, że będzie śnieg, można mieć tylko w górach (a i to nie zawsze). Zatem, jakich użyć argumentów za, skoro znamy już większość przeciw? Argument praktyczności :-), czyli pieniądze. Wiele obiektów ma na ten okres specjalne zniżki (sprawdź TU). Jeśli to dla Was za mało, to moim koronnym argumentem będzie ta zjawiskowa, zimowa realizacja, w stylu boho. Wprost nie można oderwać wzroku od stylizacji pary młodej, aranżacji miejsca zaślubin i przyjęcia weselnego. Panna młoda w obłędnej, szydełkowej sukni, z białym tatuażem z henny na plecach i pięknie zaplecionymi włosami, wyglądała ZJAWISKOWO! Jak zobaczycie jej kurtkę, to oszalejecie 😉 Podobnych reakcji spodziewam się, w momencie, gdy zobaczycie w co zadrukowana jest podszewka marynarki pana młodego. Tak! To zdjęcia jego ukochanej! Ślub w plenerze odbył się wczesnym popołudniem, ale widać już zachodzące słońce. Uzyskano obłędny klimat! Pomogła w tym także aranżacja miejsca zaślubin – drewniany, ozdobiony girlandą krzyż i kilka przyprószonych śniegiem, dywanów. MAGIA! Gościom podano na rozgrzanie ciepłą herbatę w ekologicznych kubeczkach. Na weselnych stołach znalazły się ciemne obrusy i kwiaty oraz świece. Po zmroku całość wyglądała imponująco! To jeszcze jeden argument za ślubem w zimie -szybko robi się ciemno i nastrojowo 😉 A SESJA ZAKOCHANYCH w pięknym, zimowym anturażu to doskonały początek przygotowań do zimowego ślubu!