Ten ślub to niepodważalny dowód na istnienie reinkarnacji. Wy też pewnie tak macie, że czasami jakaś epoka, muzyka, miejsce czy kraj robią na Was wrażenie, jakbyście już to widziały, słyszały lub były. Prezentowana Panna Młoda z całą pewnością, żyła wcześniej w latach 50. XX wieku, bo jej fascynacja epoką, ale i uroda od razu budzą skojarzenia z amerykańskimi pin-up girls. Cudowna jest stylizacja tego ślubu. Konsekwentnie utrzymana w epoce, kolorystyce, modzie, stylizacja i dodatkach. Obłędna kolorystyka – soczysta żółć, kość słoniowa i błękit. Fantastyczne dodatki – pocztówki z seksownymi dziewczynami, jako oznaczenia stołów, księga gości, winylowe płyty. No i ta plaża! Jestem oczarowana!
W narodowych barwach
Ślub w zdecydowanych, mocnych, narodowych kolorach? Proszę bardzo! Przyznaję, że jest to odważna stylizacja, ponieważ trzeba mieć ogromne wyczucie, aby zachować umiar w doborze kolorów. Prezentowany ślub to połączenie trzech kolorów – bieli, głębokiego błękitu i czerwieni – czyli kolory amerykańskiej flagi. Bardzo piękny ślub w stylu glamour. Zwracam szczególnie uwagę na piękną, bajkową suknię w kolorze gołębiej bieli i olśniewające szpilki Christiana Louboutin w kolorze granatu! Piękne, nietypowe połączenie!