Morskie inspiracje wracają do mnie jak bumerang. Widać byłam żoną marynarza. Albo piratem z Karaibów. W każdym razie moja skłonność do ślubów nad brzegiem oceanu jest dla mnie samej mocno podejrzana. A dzisiejszy ślub to po prostu szczyt szczytów w ślubnych, morskich stylizacjach!!! Zachwycający, zapierający dech ślub, aranżacje, dobór dodatków, sukni, kolorów i miejsca zaślubin i przyjęcia. To jest mój ideał ślubu! Ocean, palmy, przyjęcie pod gołym niebem, rozświetlone gwiazdami i lampionami niebo. Każdy kto był nad morzem (a szczególnie w Azji) na pewno pamięta zapach powietrza. Jest inny. Uspokajający dźwięk uderzających o brzeg fal. Delikatny wiatr i ciepłe noce. Szalenie podobają mi się kolory, których nie spodziewałabym się na plażowym ślubie – odcienie szarości, gołębiego i szarości. Na tym tle przepięknie prezentują się purpurowe i różowe dodatki. Kocham girlandy z kwiatów, które zdobią miejsce zaślubin. W Azji wykonanie takich dekoracji nie jest żadnym problemem i kosztem, ponieważ storczyki są… pasożytami rosnącymi na drzewach! Dlaczego w Polsce zamiast storczyków, rośnie jemioła? 😉 CUDO!
2/10 Różowo mi!
Różowa stylizacja wcale nie musi być infantylna i słodka. Może być drapieżna, stylowa i z pazurem! To tylko kwestia dobranych elementów i mieszanki kolorów. W tym ślubie urzekająca jest stylizacja PM – cudowna suknia projektu Romony Keveza i szpilki Chanel w kolorze brudnego różu. Do tego dobrano różowe kwiaty w wielu odcieniach – róże, storczyki i peonie. Jak każdy kolorowy bukiet, tak i ten fantastycznie podkreślał biel sukni. Urocze aranżacje na stołach z takich samych kwiatów i świece. Prosto, bez zbędnych dodatków. Bardzo wyraziście i żeby było zabawniej, to miejsce zaślubin jest również… różowe 🙂 Słodkim, różowym elementem są obłędne babeczki, zamiast tradycyjnego tortu. Stylowo i z klasą!