Piątkowy dzień rozpoczynamy urokliwym ślubem w pięknej scenerii. Lubicie góry? Ja osobiście bardziej preferuję wodne klimaty, ale lubię oglądać realizacje, które są pomysłowe i wykonane z dbałością o detale. A ta, taka jest 🙂 Uwagę zwraca przede wszystkim kolor przewodni – intensywny amarant, który przepięknie wybijał się z naturalnego tła. Aby złagodzić nieco intensywny odcień różu dodano do niego delikatną morelę oraz chłodny odcień seledynu i lazuru. Całość wyglądała świeżo i ślicznie. Nie zabrakło fantastycznych elementów poprawiających humor 😉 Wąsiaste gadżety zawsze sprawdzają się na ślubie! Spersonalizowane etykiety na butelkach wina, słoiczkach z konfiturą oraz ceramiczna podstawka z imionami Nowożeńców nadały całości indywidualny charakter. Nie uszło naszej uwadze, że ogrodowe kwiaty ustawiono w słoiczkach, które przewiązano kawałkiem płótna i wstążką. W górach nie musi być wcale po góralsku 😉
1/6 Pink & Honey
Niech ludzie mówią, co chcą. Dla mnie angielskie śluby, łączące nonszalancką elegancję i rustykalną przytulność są najpiękniejsze na świecie! I na taki ślub zapraszam Was w poniedziałkowy, dość chłodny dzień! Słońce, radość, róż i… miód 🙂 Zacznijmy od miodku, który był przeuroczym prezencikiem dla gości. Rozlany do małych, ładnych słoiczków. Przewiązany chusteczką w kratkę i sznurkiem był ślicznym, idealnie pasującym do otoczenia podziękowaniem. Zresztą detali, które bezpośrednio nawiązują do rustykalnej stodoły jest tu całe mnóstwo! I to uwielbiam! Polne kwiaty, drewniane skrzynki po owocach i winie, cynowe naczynia. A do tego glamour dodatki – kryształowe żyrandole, świeczniki. Te ekstremalne połączenie jest dla mnie fantastycznym pokazaniem, na czym polega nowoczesna stylizacja. Równie elegancko prezentowali się oboje Nowożeńcy. Ona w seksownej sukience z ogromnym pasem wyszywanym kamieniami. On w ciemnym garniturze, koszuli w paski i… krawacie w kwiaty. Marynarka w kratę męska to kwintesencja british style! Odwaga, brytyjski szyk i styl! UWIELBIAM!