To, że mam słabość do Nowego Jorku wiedzą wszyscy! To, że kocham to miasto, chociaż jestem mentalnie całkowicie wieśniakiem (piszę to słowo z całkowitym szacunkiem!), też wie większość 😉 I dlatego ze ogromną przyjemnością pokazuję, kolejną realizację z NJ. Połączenie nonszalancji i dyskretnej elegancji. Mnóstwo słodkich detali, ale i pazur, którego poszukuję zawsze oglądając śluby. Wyjątkowy eklektyzm – mamy tu i vintage, i zabawne, wesołomiasteczkowe akcenty (chorągiewki na kartach menu), i piękne kwiaty, i mnóstwo drobiazgów, które zachwycają! Po prostu nowojorski szyk!
6/6 Na przystani
I na miły weekendu początek – zjawiskowy ślub na przystani. Oszałamiająca kolorystyka, niesamowity dobór dodatków. Piękne stylizacje. Jeden z najpiękniejszych ślubów w tym roku, które Wam pokazywałam. Nieprawdopodobna czystość kolorów – bieli, zieleni i głębokiego granatu oraz form – szkło, geometria łodyg kwiatów, brył tortów (torty MAGICZNE!), stylizacji druhen (japonki!). I dodatki – stara łódź w której umieszczono winietki, biało-granatowe karty menu. Wszystko PERFEKCYJNE!