Witam Was serdecznie w poniedziałkowy wieczór 🙂 Wybaczcie, że tak późno, ale po wczorajszej sesji musiałam dziś dojść do siebie 😉 Ale warto było! Zaczynamy paryską stylizacją, która powinna zachwycić nie tylko miłośników Paryża. Amerykanie i Kanadyjczycy uwielbiają Francję i jej stolicę i często można spotkać na tamtejszych ślubach stylizacje inspirowane miastem zakochanych. Ale ten ślub i aranżacje są wyjątkowe. Fantastycznie dobrane detale – piękne, stylizowane na stare pocztówki z widokami miasta, cudne winietki z grafikami imitującymi znaczki pocztowe, skrzyneczki, kuferki, obowiązkowe makaroniki i tort od którego nie można oderwać wzroku! Nie mogło zabraknąć również jednego z symboli Paryża – miętowego koloru i złotego logo Laduree. Całość zestawiona ze srebrzystym odcieniem szarości i czernią tworzy elegancką i ponadczasową stylizację.
2/8 Stylowa szarość
Oj, coś mnie ta szarość zauroczyła 😉 Muszę sama przyznać przed sobą, że jestem zafascynowana możliwościami tego bardzo niedocenianego i często pomijanego w stylizacjach ślubnych koloru 🙂 A daje on ogromne pole do popisu w połączeniu z innymi barwami. Jak już wielokrotnie pisałam doskonale łączy się zarówno z pastelami, jak i kolorami mocniejszymi. Świetnie też sprawdza się, jako kolor przewodni ślubu, co zobaczycie w dzisiejszej realizacji. Szarość kojarzy mi się zawsze ze srebrem i zimnym blaskiem kryształów. Na taką czystą formę postawili Młoda Para i jej floryści. Rewelacyjne, choć najprostsze z prostych bukiety – Panna Młoda miała bukiet ze świeżych, pięknych peonii, a druhny z delikatnych, białych tulipanów. Żadnych dodatków! Druhny w szarych kreacjach plus świeża zieleń i zgaszona biel kwiatów! Cudo! Podobną kolorystykę znajdziecie w stylizacji przyjęcia – mnóstwo świec, które ociepliły chłodne, białe i szare dodatki oraz monokolorystyczne kwiaty. Szare obrusy, białe krzesła i ponownie powtórzony motyw jasnych kwiatów. Całość wyjątkowo elegancka, pomimo zminimalizowanej ilości kolorów i dodatków. Podoba Wam się?
zdjęcia: ABBY YIU
1/6 W angielskim stylu
Lubicie angielskie śluby? Ja je uwielbiam! Są zdecydowanie bardziej skromne i mniej wystawne od amerykańskich, ale mają niepowtarzalny urok i tę brytyjską nonszalancję, którą uwielbiam. Dlatego dziś po raz kolejny pokazuję Wam przepiękny ślub prosto z wysp. Koronki, zieleń, dwie sukienki, róże i angielskie kapelusze. Jak im zazdroszczę tych miejsc! Wiele razy pisałam na blogu o tym, że w Polsce na skutek działań wojennych bezpowrotnie zniknęły z krajobrazu architektonicznego pałace, pałacyki i dworki. Na zachodzie Polski w województwach wielkopolskim i dolnośląskim są jeszcze piękne perełki. Reszta kraju niestety nie może się poszczycić wyjątkowymi budynkami. Dlatego tak ogromną radość sprawia mi oglądanie angielskich ślubów. Uwagę zwraca bardzo stonowana kolorystyka – biel, szarość, stal, srebro i dodatek zieleni. W angielskim, wiejskim krajobrazie taka kolorystyka wydaje się jednak być najodpowiedniejsza. Co powiecie na takie eleganckie przyjęcie? Czy może jest ono wg Was nudne?