Aaaaaaaaaaaaa! Jaki piękny ślub!!! Oczywiście nadmorski!!! Oczywiście błękitno – lazurowy. Wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać. Byłam chyba kiedyś żoną marynarza! Ale powiedzcie same, czy ten ślub nie jest cudny! Idealnie dobrana kolorystyka – buty Panny Młodej, buty druhen, krawaty drużbów, kwiaty, serwety. Zjawiskowy, nadmorski bulwar, odjazdowy rekwizyt w postaci tandemu z nieśmiertelną tabliczką Just Married i puszkami. Urocze tabliczki informacyjne przy ciastach – kiedyś zapytała mnie, któraś z Bridelek, ale po co takie tabliczki. Ano, po to moje miłe, że wiele osób ma uczulenie np.: na orzechy, migdały lub owoce. Tabliczka może ustrzec gościa, przed zjedzeniem czegoś, co może mu zaszkodzić 🙂 Ale pomijając aspekt informacyjny, takie tabliczki są świetną dekoracją słodkiego bufetu. Chciałam zwrócić Waszą uwagę na jeszcze jedną dekorację – szklane kule przymocowane do krzeseł. Umieszczono w nich kwiatki, które mają szansę przetrwać nawet największy upał. Bardzo sprytne rozwiązanie. Trzeba tylko zadbać, aby wstążka na której wisi kula była mocno przymocowana do oparcia krzesła.
Ekstremalna elegancja
Rzadko mam okazję pokazywać Wam śluby, w takiej kolorystyce i na dodatek, tak eleganckie i stylowe. Cudowne połączenie kolorów, które zwykle uchodzą za bardzo wytworne i wyrafinowane – fiolety, purpura, lazur, turkus i błękit królewski. Na tym tle biała suknia, białe buty ze srebrnymi dodatkami, kryształowa biżuteria oraz biała koszula i krawat Pana Młodego wyglądają zjawiskowo! Szalona konsekwencja w utrzymaniu kolorystyki oraz wyważone proporcje barw sprawiły, że cały ten ślub w kadrze aparatu jest obłędny! Turkusowe suknie druhen, fioletowe kamizelki i krawaty drużbów, urocze bukiety z dominującą fioletową barwą delikatnych eustom. Te same kolory królowały na przyjęciu. Dopełnione motywem pawiego pióra nadały dekoracjom lekkości i szyku! Jestem zachwycona!
zdjęcia: DENISE BOVEE
Szalone lata 70.
SMOG SHOPPE w Los Angeles to jedno z najpopularniejszych obecnie miejsc na ślubnej mapie Kalifornii. Miejsce, które reklamuje się hasłem Najbardziej zielonej oazy w LA. Nie dziwię się, dlaczego Nowożeńcy wybierają to miejsce. Jest ono eklektyczną wariacja na temat szalonych lat 70. i zieleni. Tak właśnie został wystylizowany ślub naszych bohaterów. Nie wiem jak Wam, ale mnie lata 70. kojarzą się przede wszystkim z feerią kolorów i… charakterystycznym odcieniem brązu, który można spotkać było wszędzie – na ubraniach, samochodach, architekturze. Dokładnie ten kolor widać tu – spójrzcie na garnitur Pana Młodego i suknie Druhen. Uroczo, kolorowo i słonecznie.