Ja to mam fazy! Jak nie wieś i vintage, to lata 60. Ale to przez te ikony mody, które pokazuję Wam w cyklu BYĆ JAK. Ten ślub, to kwintesencja inspiracji latami 60. ubiegłego wieku. Zresztą zobaczcie same – cudowna, krótka, dziewczęca sukienka PM. Stylowy, jednorzędowy garnitur Pana Młodego. Cudowne słodkości w pastelowych kolorach. Zachwycają mnie plany uroczystości przygotowane w formie wachlarzy. Bardzo przydatny gadżet dla gości. A już samochód to po prostu zniewalające cudo – retro Corvetta z czerwoną tapicerką. FANTASTYCZNE!!!
7/10 Podróż w czasie
Jaki to jest piękny ślub! Stylowy, wyrafinowany, perfekcyjny i niezapomniany! Ogromna dawka poczucia humoru, niesamowitego stylu i mega indywidualizmu Pary Młodej! Trzeba mieć nie tylko odwagę, ale i dużo pewności siebie, aby zdecydować się ta taką stylizację i kolorystykę! Wszystko na tym ślubie jest idealne i pasuje do siebie jak puzzle. Stylizacja, kolorystyka dopasowana do pory roku i miejsca, detale, drobiazgi, akcenty. 100/100! Przyjrzyjmy się tym wyśmienitym po prostu decyzjom, pomysłom i aranżacjom.
* * *
Stylizacja PM – marzenie! Vintage + retro z lat 40. Seksowna, zmysłowa, z pazurem. Cudowna suknia, buty, czerwona szminka i pióra jak z najlepszego wodewilu!
* * *
Kwiaty – ogrodowe, jesienne dalie i astry! Soczyste, ciepłe i bardzo nonszalanckie. Poducha na obrączki z mchu, który nawiązuje stricte do miejsca zaślubin – w głębi lasu, nad jeziorem.
* * *
Druhny w ciepłych, malinowych kreacjach! Pięknie wyglądają w surowym lesie, z jesiennymi kwiatami i obłędnymi halkami.
* * *
Detale to poezja! Stara maszyna do pisania, słoiczki ze zdjęciami, wykorzystane jako lampiony, shabby klateczka na kartki z życzeniami.
* * *
Sesja w lesie – magiczna! Bajkowa! Surrealistyczna! I jeszcze ta kanapa!
* * *
Dekoracje stołów – klasyka stylu – czerwone obrusy (!) i serwety. Plastry drzew służące, jako podstawki dla świeczek. Kwiaty ogrodowe w słojach. Piękne, pomysłowe i oryginalne!
zdjęcia: ANDREAS CRIMSON
6/10 Pod szczęśliwą podkową
Nic na to nie poradzę, że najbardziej mnie urzekają kameralne śluby. W gronie najbliższych, a nie ciotek, które wypada zaprosić, i które ostatni raz widziało się na swoich chrzcinach albo komunii. A jeśli na dodatek te śluby odbywają się we własnym ogrodzie, tudzież innym miejscu na świeżym powietrzu, które niekoniecznie jest pięciogwiazdkowym hotelem. Myślę, że w Polsce także nastanie moda na takie przyjęcia. Wzruszający, uroczy, skromny ślub.