Przygotowania do ślubu zaczęły się już w Polsce. Wspólnie z Karoliną ustaliłyśmy, że dekoracja powinna być lekka, pastelowa i eteryczna. Klimat balijskiej plaży połączony z boho aranżacją to było to! W naszej redakcyjnej pracowni powstało kilkanaście łapaczy snów, które wyruszyły z nami w podróż na drugi koniec świata. Zakupiłyśmy 100-litrowe walizki, pieszczotliwie nazwane Miętusek i Minionek (jedna była miętowa, druga żółta) i zaczęłyśmy pakowanie! Szybko okazało się, że połowę każdej z walizek wypełniły dekoracje 😉
kliknij na banner i zobacz wszystkie posty z cyklu
CZĘŚĆ 1 // CZĘŚĆ 2 // CZĘŚĆ 3 // CZĘŚĆ 4 //CZĘŚĆ 5 // CZĘŚĆ 6
Sznurki, nożyczki, sekator (przydał się!) i ponad 30 rolek wstążek! A to był dopiero początek, bo od zaprzyjaźnionych firm otrzymaliśmy cudowne dodatki! ATELIER SEPTEMBER przygotowało specjalnie ręcznie barwione jedwabne wstążki, które wykorzystaliśmy do bukietu. WHITE LETTERS wykaligrafowało i namalowało najpiękniejszą na świecie papeterię dla Nowożeńców, a ILLUSTRATYW przygotował spersonalizowany napis z imionami Pary.
Przygotowania do ślubu odbyły się w pięknym kolonialnym domku, w którym fotografka MAGDALENA PIECHOTA wykonała zjawiskową sesję zdjęciową 🙂 Pokażemy Wam ją wkrótce! W czasie, gdy Para Młoda szykowała się ślubu, ja zajęłam się przygotowaniem łapaczy oraz kwiatami. Przyczepiłam próbnie do pergoli z kwiatami wszystkie łapacze, aby później było je łatwiej rozmieścić. Wystarczyło doczepić kartki z numerami i zrobić zdjęcie. Długie, jedwabne i atłasowe wstążki czekały już w kolejce! Wszystkie trzeba było dociąć i przywiązać do łapaczy. Nie robiłyśmy tego przed wyjazdem, aby nie pognieść delikatnych tkanin.
Przygotowanie bukietu miało być prostym zadaniem 😉 Tak zakładałyśmy w Polsce, bo wydawało nam się (słowo wydawało się jest kluczowe), że na rajskiej egzotycznej wyspie, kwiatów będzie w bród i pod dostatkiem. I rzeczywiście flora Bali jest bardzo obfita – czerwonych, pomarańczowych i żółtych kwiatów było sporo i to rosnących w każdym przydrożnym rowie. Problem polegał na tym, że nasza wizja dotyczyła białych i ewentualnie zielonych kwiatów i liści. A te już niestety nie rosły naokoło. Zaopatrzenie balijskich kwiaciarni przypominało polską kwiaciarnię z czasów PRL 😉 Róże w jednym gatunku i… I to wszystko! Zrobiło się nerwowo i nieciekawie, ale okazało się, że bardzo popularnej na wyspie tuberozy nie brakuje! Wyprawa po liście (cudowne, wielkie liście monstery) oraz białą tuberozę zakończyła się sukcesem! Udało mi się wypatrzeć jeszcze drobną, pistacjową hortensję. Za wszystkie rośliny zapłaciliśmy około 60 zł. Niezły interes! Jeszcze tylko zakup wiader i wracamy do hotelu! A musicie wiedzieć, że kramiki ze wszelkiej maści wiadrami są na Bali dość powszechnym widokiem.
Jeszcze w Polsce, uzgodniłam z Panną Młodą, że bukiet spróbujemy zrobić na kółku. To obecnie bardzo modne rozwiązanie w ślubnej florystyce za oceanem. Miałam przywiezioną z Polski metalową obręcz i na niej rozpoczęłam próby zrobienia bukietu. Ponieważ zapobiegliwie kupiliśmy więcej liści i kwiatów, do prób zużyłam brzydsze rośliny, a gdy okazało się, że zaproponowane przeze mnie rozwiązanie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem przez Karolinę, przystąpiłam do wykonania wersji ostatecznej. Możecie ją zobaczyć na zdjęciu poniżej. Kompozycja była ascetyczna i asymetryczna. Bukiet już na plaży wykończony został pięknymi, długimi, jedwabnymi wstążkami. Wspomnę tu o nietypowym zastosowaniu nabłyszczacza do włosów 😉 Sprawdził się doskonale do nabłyszczania liści 😀 Mój fryzjer będzie zachwycony, kiedy dowie się do czego zużyłam pół butelki spreju Balmain 🙂 Jak nic będę florystą! Zapisałam się już na kurs!
Dlaczego zdecydowaliśmy się na samodzielne przygotowanie kwiatów i dekoracji? Przede wszystkim dlatego, że oferta balijskich agencji pozostawiała sporo do życzenia. Oferowane przez nich kwiaty i rozwiązania są typowo europejskie. Wszędzie dominują róże i gipsówka, co wydawało nam się absurdalne, kiedy dookoła dysponują niesamowitą roślinnością. W mojej ocenie, jeśli decyduje się na ślub na Bali, to także ze względu na stylistykę kojarzoną z plażą, tropikalną dżunglą, dziką roślinnością. Drugą kwestią jest słowność Balijczyków. Nie można polegać na ich zapewnieniach, że będzie zrobione wszystko i na czas. Przekonałyśmy się o tym 🙂
zdjęcia: BRIDELLE, MAGDALENA PIECHOTA INSTAGRAM