Szarość i granat to rzadkie połączenie kolorów. To chyba pierwszy ślub w tej kolorystyce, który Wam pokazuję. Jak Wam się podoba? Mnie bardzo! Wg mnie ta kolorystyka świetnie pasuje do charakteru Nowożeńców i nonszalanckiej stylizacji Pary Młodej oraz miejsca przyjęcia. Przepiękna, spokojna uroczystość i zjawiskowe zdjęcia na barokowej kanapie na tle bujnej, dzikiej roślinności. A stylizacja Pana Młodego jest obłędna! Na luzie, z nutką łobuzerskiego uroku. Wzruszające zdjęcia Pary Młodej z bliskimi zauroczyły mnie! Chociaż nie było mnie na tym ślubie, czuję te emocje! Piękny ślub!
5/11 Na luzie
To lubię! Na luzie, kameralnie, po swojemu. Często spotykam się z osobami, które mówią, że chciałby to, to i to, ale niestety ich rodziny tego nie zaakceptują. Rozumiem z jednej strony, szacunek dla zdania rodziców, ale… No właśnie, jest tu ale… To jest Wasz dzień! Oczywiście, jeśli rodzice finansują w dużej mierze Wasz ślub, to mogą mieć odczucie, że mają prawo współdecydować. Ale niestety w 9 na 10 przypadkach kończy się to nieporozumieniami i konfliktami. Dlatego, ja jestem zwolenniczką samofinansowania własnego ślubu i wesela. Jeśli dwoje ludzi decyduje się na wspólne życie, i uważają się na tyle dorosłych i odpowiedzialnych, że podołają trudom codzienności, to powinni być na tyle dojrzali, aby powiedzieć NIE. I wówczas zamiast wesela na 300 osób, na które zaproszone zostaną ciotki z końca Polski, zaprosicie 50 najbliższych i najważniejszych dla Was gości. Zamiast całonocnego wesela z hektolitrami alkoholu, urządzicie przyjęcie w ogrodzie przyjaciół. Z ogromnym zadowoleniem stwierdzam, że takich odważnych Par jest coraz więcej w Polsce. Wolą oni urządzić skromniejsze, mniejsze wesele, ale wg swojej koncepcji i za własne pieniądze. Wzorem niech będzie dla Was to przyjęcie w drewnianej stodółce, świnki na torcie weselnym i całe mnóstwo czułości pomiędzy Amandą i Lukiem. Bo najważniejsze jest to, że kochacie się, a nie to, czy był schabowy, paszteciki i po 0,5 l wódki na głowę 😉
zdjęcia: IAN MCGREGOR
5/10 Ogrodowo
I nawiązując do wcześniejszego wpisu o wielogatunkowych bukietach, mam taki oto piękny, rustykalno – vintagowy ślub. Cynie w kolorowym bukiecie (czy w Polsce widziałyście PM, aby miała bukiet z cynii?!) Panny Młodej i małych druhenek od razu poprawiają nastrój. Są zresztą idealnie dopasowane do charakteru przyjęcia, które odbyło się w zaadaptowanej stodole i nawiązuje do motywów rustykalnych – pudełeczka z surowej tektury, papierowe lampiony, kwiatowy tort. Całość w niezobowiązującym klimacie, ale bardzo przytulna i swojska. Na takim przyjęciu z pewnością można się bawić do białego rana, zdjąć niewygodne buty na szpilkach i tańczyć na gołej podłodze! To lubię!