Chciałam Wam dziś przedstawić kolejny duet fotograficzny. Na co dzień nauczyciele, ale o artystycznych pasjach i ogromnym talencie. Poznajcie Elę i Marcina, którzy bardzo słusznie i przewrotnie nazwali swoje studio – CO DWIE GŁOWY. I nie mogę się z nimi nie zgodzić. Co dwie głowy w fotografii ślubnej, to nie jedna. Dwie głowy, dwie pary oczu i cztery ręce. Dwie głowie, dwa spojrzenia. Jak wiecie uwielbiam zdjęcia duetów, bo łączą one w sobie elementy, które pasują do siebie idealnie, jak puzzle. Ela i Marcin doskonale uzupełniają się w swojej pracy i to widać na ich zdjęciach. Uwielbiam ten styl fotografowania – kadry z przesuniętym punktem centralnym, ciasne kadry, przepiękne kontrasty (zwróćcie uwagę na zdjęcie Pary Młodej wchodzącej do kościoła), zaplanowane nieostrości. Jestem zachwycona, że młodzi fotografowie chłoną wszelkie trendy i tendencje światowej fotografii ślubnej. Ale zdjęcia CO DWIE GŁOWY skupiają się nie tylko na stronie technicznej wykonywanych fotografii. To co jest istotną zdjęć ze ślubu, czyli ludzie i emocje są na zdjęciach głów poruszające i niezwykłe! Nieczęsto jestem wzruszona oglądając zdjęcia ślubne nieznanych mi osób, a tym razem… Nie będę się przyznawać Wielkie brawa za przygotowanie sesji plenerowej. Widać w nich kobiecą rękę. Kilka gadżetów wystarczyło, aby stworzyć romantyczną atmosferę na łące. Takie wyposażenie powinno być obowiązkowe w arsenale każdego fotografa. Na sesji plenerowej jest również moje ulubione zdjęcie z tej realizacji – portret Kasi i Piotra zrobiony z odbicia w lustrze. Przepiękny! Serdecznie Was witam na blogu! A Was zapraszam Was na reportaż ze ślubu Kasi i Piotra oraz ich stylizowaną sesję plenerową.
6/6 Co fotografowie robią na swoim ślubie? :-) Kasia i Jacek Siwko
Czy fotograf ślubny na swoim ślubie rozstaje się z aparatem? Jak wiadomo odpowiedź brzmi NIE! Pokazywałam Wam już wiele ślubów fotografów, którzy nie potrafili się powstrzymać przed cykaniem zdjęć. Mania fotografowania nie ominęła również JACKA SIWKO, który w dniu swojego ślubu również chwycił za aparat i uwiecznił fantastyczne dekoracje, papeterię i aranżacje przygotowane przez swoją przyszłą żonę Kasię. Ślub Kasi i Jacka odbył się w DWORZE KALISZKI, a Para Młoda zdecydowała się na proste i urokliwe dekoracje kwiatowe oraz poligraficzne. Jak powszechnie wiadomo jestem maniaczką detali i uważam ignorowanie ich na liście obiektów do sfotografowania za niewybaczalny błąd. Detale tworzą klimat i charakter, co każdy fotograf ślubny wiedzieć musi! I dlatego wielkie brawa dla Jacka, za dbałość o detale!
Jacek Siwko – Zdjęcia zrobiłem rano, zanim zaczęło się całe zamieszanie związane z naszym plenerowym ślubem.W tym dniu była to jedyna chwila, w której mogłem zrobić zdjęcia co jest dla mnie niezwykłym doświadczeniem, ponieważ zazwyczaj nie rozstaję się z aparatem, zresztą Kasia – moja żona również Dekoracje sali przygotowała Kasia, łącznie z kwiatami. Wszystko według naszego pomysłu. Nie chcieliśmy przesadnych ozdób, ponieważ Dwór Kaliszki sam w sobie jest przesłodki, dlatego przesadne dekoracje mogłyby zburzyć klimat dworu. Ceremonia odbyła się w altanie ogrodu przylegającego do posiadłości, choć do końca nie było pewne czy trio smyczkowe uświetni naszą uroczystość na zewnątrz ze względu na chłód panujący w tym dniu. My nie czuliśmy zimna bo buzowały w nas emocje, na szczęście udało nam się namówić muzyków i całość wypadła tak jak to sobie wymarzyliśmy.
zdjęcia: ANIA I MICHAŁ RUTKO (zdjęcie czarno-białe), pozostałe JACEK SIWKO
5/6 PREZENTACJA – Kamil Nadybał
Witamy dziś serdecznie na blogu nowego fotografa. KAMIL NADYBAŁ to fotograficzny samouk, ale bardzo zdolny, z pasją i zapałem, który jest niezbędny w pracy fotografa ślubnego. Ciągłe poszukiwanie nowych dróg, spojrzeń, chwil i emocji. Tak jak przeczytacie poniżej w wypowiedzi Kamila o fotografii – każdy ślub to inna historia. Mnie, jako blogerkę i postronnego, niezwiązanego z Parą widza zawsze fascynuje, jak fotograf widzi, daną Parę, dzień, detale, łzy radości i wzruszenia. Zawsze zwracam uwagę na detale, za które wielu fotografów w Polsce mnie nie cierpi 😉 Poza prezentacją zdjęć Kamila, którą pokazuję Wam poniżej, odwiedziłam również jego stronę, a tam miłe zeskoczenie, bo znalazłam mnóstwo zdjęć detali – winietki, buty, biżuteria, które, jak wiadomo kocham. Dla mnie dbałość fotografa o zdjęcia detali, jest równie istotna, co dbałość o zatrzymanie w kadrze ulotnych chwil podczas ślubu czy wesela oraz wyreżyserowanie sesji plenerowej. Sesja plenerowa Ślub i plener, który Kamil nam przesłał są realizacją ze ślubu Marty i Pawła. Na sesję plenerową wraz z Kamilem wybrali się do malowniczej i uroczej Pragi. Sesja o 4 nad ranem – zachwyca! Wschodzące Słońce, niska mgła, brukowe uliczki i… czarna ramoneska! Fantastyczne zdjęcia, które mają niezwykły klimat dzięki miejscu oraz Marcie i Pawłowi, a które zostały pięknie sfotografowane przez Kamila. Zwracam Waszą uwagę również na przepiękny portret Panny Młodej na pierwszej fotografii. Serdecznie witamy w naszym gronie i trzymamy kciuki za kolejne, olśniewające realizacje.
Kamil Nadybał – jestem fotografem – samoukiem, nigdzie nie studiowałem fotografii, nie uczestniczyłem w kursach i szkoleniach. Jednak z pasją i profesjonalizmem dążę do perfekcji. Każdy ślub jest inny, każdy jest wyjątkowy pełen cudownej atmosfery, wspaniałych ludzi, chwil wzruszeń, jak i prawdziwej radości. Każdy ślub to inna niepowtarzalna i piękna historia. Staram się fotografią zapisać tą historię, utrwalić te ulotne chwile, tak aby po latach ktoś mógł do nich wrócić, roześmiać się i wzruszyć.
* * *
zdjęcia: KAMIL NADYBAŁ
6/6 Obłędne plenery Michała Niedzielskiego
Czy pamiętacie, jak zachwyciłam się zdjęciami debiutującego na blogu MICHAŁA NIEDZIELSKIEGO? Dla przypomnienia wpis TU. Dziś mam dla Was drugą część prezentacji Michała i powiem szczerze, że odjęło mi mowę. Nie jestem w stanie napatrzeć się na jego zdjęcia. Fotografia plenerowa w przeciwieństwie do reportażowej z dnia ślubu jest dużo bardziej wyreżyserowana, przemyślana, bazująca na konkretnym pomyśle i stylistyce. I to co robi Michała można nazwać współczesnym malarstwem. Niektóre kadry są wręcz genialne. Łączenie faktur, kolorów, proporcji. Absolutnie fenomenalne wg mnie zdjęcie zaznaczyłam Wam poniżej. Tego nie można się nauczyć. Z tym po prostu trzeba się urodzić. Nie wiem na ile jest to świadoma kreacja ze strony fotografa, a na ile jego instynkt fotograficzny. Nie ma to znaczenia. Liczy się efekt. A efekty zapierają dech w piersiach! Ciekawe czy to przypadek, że na jednym ze zdjęć widać plakat z największym wg mnie geniuszem malarstwa XX wieku Pablo Picassem ;-). Michał dołącza do mojego grona ulubionych fotografów.
Zdjęcie poniżej jest wg mnie mistrzowskie!